Przemawiając na nadzwyczajnej sesji parlamentu, Abe podkreślił, iż rezygnacja z logistycznej misji Japonii oznaczałaby odejście kraju od przyjętych na siebie zobowiązań międzynarodowych w kwestii walki z terroryzmem. Premier przypomniał deputowanym o 24 obywatelach Japonii, którzy zginęli w rezultacie ataku terrorystycznego na World Trade Center w Nowym Jorku, 11 września 2001 roku. Przeciwko przedłużeniu misji - polegającej na stacjonowaniu zbiornikowców japońskich na Oceanie Indyjskim i dostarczaniu przez nie paliwa siłom koalicji, walczącym w Afganistanie - wypowiada się opozycja, która od lipca ma większość mandatów w izbie wyższej parlamentu. Uważa ona, że misja jest sprzeczna z pokojową konstytucją kraju, a główny lider opozycyjny Ichiro Ozawa twierdzi, że jego Partia Demokratyczna poparłaby taką misję tylko gdyby odbywała się ona pod auspicjami ONZ. Operacja japońska ma charakter wspierający. Japońskie zbiornikowce od listopada 2001 roku stacjonują na Oceanie Indyjskim na mocy specjalnej decyzji parlamentu. Mandat obecnej misji wygasa 1 listopada i dlatego premier Abe tak pilnie zabiega o zgodę parlamentu na przedłużenie operacji. Sprawa jest przedmiotem burzliwej debaty. Zdaniem obserwatorów, izba niższa zaaprobuje wniosek premiera. Jeśli zaś kontrolowana przez opozycję izba wyższa odrzuci wniosek, to sprawa przedłużenia misji zbiornikowców na Oceanie Indyjskim powróci do izby niższej, która mogłaby ponownie zadecydować o jej kontynuacji. Tego jednak premier Abe - atakowany z powodu afer korupcyjnych w rządzie - chciałby za wszelką cenę uniknąć.