Setki tysięcy Argentyńczyków wyszło na ulice
Masowa demonstracja w Buenos Aires. Argentyńczycy domagają się wyjaśnienia tajemniczej śmierci prokuratora Alberto Nismana.
Ponad 400 tysięcy demonstrantów, według szacunków policji, domagało się w środę na ulicach stolicy Argentyny, Buenos Aires, pełnego wyjaśnienia okoliczności śmierci Nismana, a także "niezależnego wymiaru sprawiedliwości" w ich kraju.
Do udziału w demonstracji, która odbyła się w strugach ulewnego deszczu, wzywało wielu prokuratorów. Udział w niej wzięło kilku kandydatów opozycji w zaplanowanych na październik wyborach prezydenckich, w tym burmistrz Buenos Aires Mauricio Macri.
Nismana znaleziono martwego w jego własnym mieszkaniu w nocy z 17 na 18 stycznia. Miał ranę postrzałową głowy; obok ciała leżała broń. Dzień później prokurator miał przedstawić w argentyńskim parlamencie dowody przeciwko prezydent Cristinie Fernandez de Kirchner i innym przedstawicielom władz. Twierdził, że porozumieli się oni z Iranem i chronili niektórych przedstawicieli Teheranu przed śledztwem w sprawie zamachu bombowego na ośrodek żydowski w Buenos Aires, w którym zginęło 85 osób. W zamian władzom miano obiecać zwiększenie wymiany handlowej, w tym dostaw argentyńskiego zboża za irańską ropę.
Do tej pory nie ustalono jednoznacznie, czy Nisman został zamordowany, czy też odebrał sobie życie.
Prezydent Fernandez odrzuciła zarzuty Nismana wobec niej i innych przedstawicieli władz.
Według niej za śmiercią prokuratora stali agenci argentyńskiego wywiadu. Mieli oni przekazywać Nismanowi fałszywe informacje, by zszargać imię szefowej państwa, a następnie zabić prokuratora, by jeszcze bardziej ją oczernić.
Zwolennicy Fernandez od pewnego czasu podejmują starania o zmianę konstytucji, co pozwoliłoby jej na kandydowanie po raz trzeci w wyborach na stanowisko prezydenta.