Jak pisze agencja AFP, służby zajmujące się ochroną zwierząt w Nowej Południowej Walii są bardzo zaniepokojone losami "wyjątkowej populacji" koali żyjących na terenach ogarniętych płomieniami. Cytowana przez agencję dyrektor kliniki dla koali Port Macquarie Sue Ashton podkreśla, że "w pożarze mogły zginąć setki" tych torbaczy. "To tragedia narodowa, bo ta populacja koali jest unikatowa" ze względu na duże zróżnicowanie pod kątem genetycznym - podkreśla. W Nowej Południowej Walii strażacy nadal walczą z 70 pożarami, które wybuchły w wyniku suszy. Ashton zapowiedziała, że w czwartek lub piątek do strażaków przyłączą się wolontariusze, którzy będą szacować straty i ratować ocalałe zwierzęta. Jak podała, koale, gdy zagraża im ogień, wspinają się na czubek drzewa i zwijają w kulkę. Jeśli pożar szybko gaśnie, ogień dotyka tylko ich futerka, zwierzęciu nic się nie dzieje, a futro odrasta. Jednak jeśli ogień dotrze do czubka drzewa, zwierzę ginie - wyjaśnia Ashton. AFP zauważa, że karczowanie i użytkowanie gruntów przez ludzi doprowadziło do redukcji obszarów siedlisk tych torbaczy, przez co zmniejsza się różnorodność genetyczna całego gatunku.