Miejscowa policja poinformowała, że w mieście może grasować seryjny morderca. Miasto od lat znajduje się na szycie listy FBI, jako jedno z najbardziej niebezpiecznych w Stanach Zjednoczonych. Wojny gangów i strzelaniny to szara rzeczywistość tego, położonego na terenie stanu Illinois miasta. Być może dlatego nie połączono wcześniej przypadków niewyjaśnionych śmierci kobiet. Te przypadki zostały jednak przeanalizowane przez specjalną grupę dochodzeniową, składającą się z funkcjonariuszy miejscowej policji i Federalnego Biura Śledczego. W czasie konferencji prasowej ujawniono, że wiele wskazuje na to, że kobiety zabija ta sama osoba. Nadkomisarz departamentu policji Eddie Johnson powiedział, że istnieje podejrzenie, iż wszystkie zbrodnie popełnione zostały przez tę samą osobę, a sprawę ujawniono, bo policja liczy na pomoc mieszkańców. "Uwierzcie mi, gdyby było inaczej, nie mówiłbym o tym" - dodał Johnson przekonując, że już nie ma większych wątpliwości, iż w mieście grasuje seryjny morderca. Ciała 51 kobiet znaleziono w ciągu ostatnich 18 lat w opuszczonych domach lub zaułkach. Wszystkie zostały uduszone. To przypadkowe ofiary. Nie były to osoby zamożne. Nie były też ze sobą powiązane. Ginęły w różnych częściach miasta. Wyklucza się raczej motyw rabunkowy. Większość kobiet trudniła się prostytucją. W 21 przypadkach oddzielono ten sam kod genetyczny, co może świadczyć o tym, że uduszenia dokonał seryjny morderca. Dwie ofiary, Theresa Bunn i Hazel Marion Lewis, zostały znalezione martwe w płonących kontenerach na śmieci w listopadzie 2007 roku w Washington Park - czytamy w raporcie. Bunn była w ósmym miesiącu ciąży. Co najmniej siedem ofiar znaleziono na wysypiskach. Większość z nich była Afroamerykankami. Przedstawiciel FBI poinformował, że "agenci nie spoczną dopóki nie uda się zatrzymać seryjnego mordercy". Zaapelowano również do mieszkańców o zachowanie ostrożności. Sara Bounaoui, Paweł Żuchowski