Dwa wybuchy miały miejsce w mieście Tartus w zachodniej Syrii nad Morzem Śródziemnym. Według agencji prasowej SANA zginęło tam co najmniej 30 osób. Z informacji syryjskiej telewizji państwowej wynika, że w mieście doszło do wybuchu samochodu pułapki. Kiedy na miejsce dotarły służby ratunkowe, nastąpiła druga eksplozja - wysadził się w powietrze zamachowiec samobójca. Według Obserwatorium w tym podwójnym zamachu zginęło 35 osób, a kilkadziesiąt jest rannych. Inny zamach miał miejsce w mieście Hims w zachodniej części kraju. Według agencji SANA w dzielnicy Bab Tadmur eksplodował samochód pułapka. Źródła medyczne przekazały, że zginęły tam co najmniej dwie osoby, a siedem zostało rannych. Władze lokalne podały, że celem zamachu był posterunek wojskowy, a ofiary śmiertelne to żołnierze. Wcześniej informowano, że ofiary to funkcjonariusze policji. Również w tym przypadku Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podaje inny bilans - według jego danych zginęło czterech wojskowych. Zamachowiec samobójca wysadził się na jednym z rond w mieście Hasaka na północnym wschodzie kraju - podaje SANA. Tamten obszar znajduje się od sierpnia pod kontrolą Kurdów z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG). W zamachu zginęło trzech kurdyjskich bojowników i dwóch cywilów. Według powiązanej z Państwem Islamskim agencji Amak to właśnie dżihadyści odpowiadają za ten akt terroru. Do wybuchu doszło też na przedmieściach stolicy Syrii, Damaszku. Według agencji SANA zginęła tam jedna osoba, a Obserwatorium podaje, że trzy. Kolejny zamach miał miejsce na autostradzie prowadzącej ze stolicy Libanu Bejrutu do Damaszku. Dotychczas nie ma informacji o ofiarach. Propagandowa agencja prasowa Państwa Islamskiego Amak podała, że IS jest odpowiedzialne za "serię symultanicznych zamachów samobójczych" w strefach kontrolowanych przez siły reżimu oraz Kurdów. W trwającej od marca 2011 roku wojnie w Syrii zginęło ponad 290 tys. ludzi; ponad połowa ludności kraju została zmuszona do opuszczenia domów.