Do najbardziej krwawego wybuchu doszło w Tadżi, 20 kilometrów na północ od irackiej stolicy, gdy zamachowiec samobójca jadący samochodem pełnym materiałów wybuchowych zdetonował bombę w pobliżu bazy wojskowej. Zginęło siedem osób, a 24 odniosły obrażenia. Inny samochód pułapka eksplodował na zatłoczonym targu w szyickiej dzielnicy Szula na północy Bagdadu. Śmierć poniosło pięć osób, a 13 zostało rannych. Tyle samo osób zginęło w ataku z użyciem ładunków wybuchowych ukrytych w samochodzie w mieście Mahmudija, ok. 30 km na południe od stolicy Iraku. Wśród ofiar śmiertelnych jest dwóch żołnierzy; obrażenia odniosło 14 osób, w tym wojskowi. Choć przemoc w Iraku nie sięga poziomów notowanych w latach 2006-2007, to sunniccy rebelianci w dalszym ciągu stanowią poważne zagrożenie. Dążą do wywoływania napięć na tle religijnym i etnicznym między szyicką większością a sunnitami oraz Kurdami. Rząd szyickiego premiera Nuriego al-Malikiego próbuje złagodzić sytuację po masowych protestach sunnitów, które wybuchły przed miesiącem. Rząd centralny spiera się także z władzami irackiego Kurdystanu o kontrolę nad złożami ropy naftowej.