Co najmniej 18 osób poniosło śmierć, gdy cztery bomby wybuchły w Bagdadzie. Celem zamachu byli szyici, którzy zbierali się przed procesjami i innymi uroczystościami religijnymi z okazji rocznicy śmierci średniowiecznego imama Musy al-Kadima. Imam jest pochowany w mauzoleum w północnej części stolicy Iraku. W Hilli, w środkowej części kraju, dwa ładunki wybuchowe eksplodowały przed restauracjami, gdzie lubią spotykać się policjanci. Jedna bomba została zdetonowana przez zamachowca samobójcę. Zginęły 22 osoby, a 38 odniosło obrażenia. W zamieszkanym głównie przez szyitów mieście Balad, na północ od Bagdadu, cztery osoby poniosły śmierć w wyniku eksplozji dwóch samochodów pułapek. Środowe zamachy były kolejnymi w ostatnich dniach w Iraku. W niedzielę co najmniej sześć osób zginęło, gdy dwa pociski moździerzowe eksplodowały na jednym z placów w stolicy, który wypełniony być szyickimi pielgrzymami. Na początku czerwca 26 osób poniosło śmierć, kiedy zamachowiec samobójca zdetonował samochód pułapkę przed siedzibą szyickiej instytucji religijnej w Bagdadzie. Do ataku przyznało się Islamskie Państwo w Iraku (ISI), czyli sunnickie ugrupowanie rebelianckie powiązane z Al-Kaidą. Analitycy podkreślają, że chociaż liczba aktów przemocy w Iraku spadła, to islamiści mający powiązania z Al-Kaidą wciąż dokonują ataków na szyitów, chcąc wywoływać napięcia na tle religijnym. W latach 2006 i 2007 podobne ataki doprowadziły kraj na krawędź wybuchu wojny domowej.