Wiceminister obrony Izraela, Zeew Boim, powiedział izraelskiej rozgłośni wojskowej, że na pierwszy rzut oka zamachy te "zostały przeprowadzone inaczej, niż to zazwyczaj czynią palestyńscy terroryści". Boim zastrzegł się, że "nie przeprowadzono jeszcze pełnego śledztwa". Dotąd w trzech egipskich miejscowościach turystycznych nad Morzem Czerwonym, na Półwyspie Synaj, wydobyto spod gruzów zwłoki 28 ofiar, wśród których jest co najmniej 20 Izraelczyków. 30 osób, głównie Izraelczyków, pozostaje zaginionych. Co najmniej szesnastu Izraelczyków straciło życie w hotelu Hilton w Tabie na Synaju, a dalszych trzech - w Ras al-Saitan. Wśród śmiertelnych ofiar są dwie siostry z Włoch, w wieku 23 i 24 lat. Konsulat rosyjski w Kairze podał, że rannych jest ośmiu obywateli rosyjskich. Niemiecki MSZ w wydanym dzisiaj komunikacie odradza obywatelem Niemiec udawanie się na Półwysep Synaj w celach turystycznych. Minister turystyki Egiptu, Ahmed el-Mahribi uważa, iż w tym przypadku, inaczej niż w poprzednich tego typu zamachach, celem nie był egipski przemysł turystyczny. 6 tysięcy izraelskich turystów opuściło dzisiaj w pośpiechu egipskie miejscowości turystyczne nad Morzem Czerwonym. Według izraelskich władz granicznych, na Synaju pozostaje jeszcze drugie tyle turystów z Izraela. Według wstępnych informacji, we wszystkich trzech przypadkach, zamachów dokonano w ośrodkach turystycznych popularnych wśród Izraelczyków i użyto do tego celu samochodów wyładowanych materiałami wybuchowymi. Trzecia eksplozja nastąpiła w Talabain koło Noweiby, 45 kilometrów od granicy izraelsko-egipskiej. Jeśli chodzi o masakrę w Hiltonie, świadkowie zeznają, że gdy przy wejściu do hotelu eksplodował samochód z ładunkiem 200 kilogramów materiałów wybuchowych, wewnątrz wysadził się w powietrze terrorysta-samobójca. Wskutek eksplozji zawaliła się cała ściana frontowa hotelu i jego południowo-zachodnie skrzydło. Generał Jair Nawe, szef izraelskiej obrony cywilnej oświadczył w piątek po południu, że liczba zabitych Izraelczyków może okazać się bardzo wysoka, ponieważ nie doliczono się dotąd 38 izraelskich turystów, którzy mieszkali w Hiltonie w Tabie. Hotel znajduje się 300 metrów od przejścia granicznego. Teren, na którym został zbudowany - około jednego kilometra kwadratowego - Izrael zwrócił Egiptowi w połowie lat 80., zgodnie z dwustronnym układem pokojowym podpisanym przez oba kraje w 1979 r. Dzisiaj rano izraelskie koparki i inny ciężki sprzęt przejechały granicę, aby uczestniczyć w akcji ratowniczej. Wiceminister Boim wyraził ubolewanie, że władze egipskie zwlekały przeszło godzinę z przepuszczeniem przez granicę sprzętu ratunkowego. Egipskie ministerstwo turystyki uruchomiło specjalną linię telefoniczną i udziela informacji na temat ofiar zamachów pod numerem telefonu +202 401 89 66. Władze egipskie ogłosiły półwysep Synajski zamkniętą strefą wojskową, odcinając dostęp do tego obszaru od Kanału Sueskiego. Posłuchaj relacji stałego korespondenta RMF na Bliskim Wschodzie Elego Barbura: Do zamachu w Tabie przyznały się, niezależnie od siebie, dwa nieznane islamskie ugrupowania: związane z Al-Kaidą Islamskie Brygady Tawhid oraz Światowa Grupa Islamska. "Czterech naszych, dążących do męczeństwa braci przeprowadziło tę odważną operację mimo nasilonych środków bezpieczeństwa i zabiło dziesiątki pasożytów" - głosi zamieszczone w internecie oświadczenie Islamskich Brygad Tawhid.