Wśród ofiar zamachów zorganizowanych na dwóch uczęszczanych targowiskach i na dworcu autobusowym jest wiele dzieci. Przynajmniej za jedną z eksplozji stał zamachowiec samobójca - poinformowali świadkowie. Do tej pory nikt nie przyznał się do zorganizowania zamachów, ale sposób ich przeprowadzenia wskazuje na islamistyczne ugrupowanie zbrojne Boko Haram, które od sześciu lat prowadzi kampanię w celu utworzenia państwa islamskiego w Nigerii, kraju mającego największą gospodarkę w Afryce. To najbardziej krwawe zamachy, od kiedy islamiści próbowali w styczniu zająć Maiduguri, stolicę stanu Borno. Według szefa miejscowej milicji samoobrony ze względu na to, że zamachy były najwyraźniej skoordynowane i w obawie przed kolejnymi aktami terroru władze zarządziły zamknięcie wszystkich punktów handlowych w mieście. Rebelianci z Boko Haram przez długi czas zamierzali uczynić z Maiduguri stolicę swojego kalifatu, który chcieli wykroić w religijnie mieszanej Nigerii. Pod koniec stycznia rebelianci, najprawdopodobniej należący do Boko Haram, próbowali zająć miasto, ale zostali odparci w wyniku walk, w których zginęło ponad 100 ludzi. W ubiegłym roku bojownicy Boko Haram zajęli w Nigerii terytorium wielkości Belgii. Nigeryjski prezydent Goodluck Jonathan, który 28 marca zamierza ubiegać się o reelekcję, był krytykowany za nieudolność w walce z rebeliantami. Z powodów bezpieczeństwa głosowanie przesunięto o sześć tygodni - z początkowego terminu 14 lutego.