W wyniku siedmiu eksplozji samochodów pułapek rany odniosło co najmniej 120 osób, w większości cywilów - podało Obserwatorium. Według powiązanej z dżihadystycznym Państwem Islamskim (IS) agencji informacyjnej Al-Amak celem zamachów były społeczności alawickie. Wyznawcą alawizmu, czyli nurtu wywodzącego się z szyizmu i uznawanego przez sunnitów z IS za heretycki, jest prezydent Syrii Baszar el-Asad. Cztery wybuchy w mieście Dżabla, w prowincji Latakia (północny zachód), doprowadziły do śmierci co najmniej 53 osób. Trzy kolejne miały miejsce ok. 60 km na południe w Tartus - tam zginęło co najmniej 48 osób. Jeden atak uderzył w szpital - oświadczył szef Obserwatorium Rami Abdel Rahman. Pięć z siedmiu samochodów było prowadzonych przez zamachowców samobójców - wynika z informacji Obserwatorium, które ocenia, że poniedziałkowe ataki IS to najkrwawsze zamachy w tych miastach od 2011 roku, gdy wybuchła wojna syryjska. Dotychczas IS nie przeprowadzało podobnych ataków na zachodnim wybrzeżu Syrii, w odróżnieniu od swojego rywala, powiązanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra, który walczy z reżimem syryjskim właśnie w prowincji Latakia - zauważa AFP. Zdaniem agencji Dżabla i Tartus to w większości miasta alawickie, które w czasie trwającego już 5 lat krwawego konfliktu stosunkowo zostały oszczędzone. Od początku wojny w całym kraju śmierć poniosło co najmniej 270 tys. osób.