Pociski eksplodowały m.in. na sklepieniu stacji metra i przed jednym z banków. Wbrew temu, co twierdzą opozycjoniści domagający się przedterminowych wyborów, wicepremier utrzymuje, że to nie wojsko strzelało do "czerwonych koszul". Posłużył się argumentem, ze granatniki M79 będące na wyposażeniu armii "mają zasięg zaledwie 400 metrów" i ich pociski nie mogły dosięgnąć demonstrantów. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom wojska, że dokona ataku na przeciwników rządu okupujących centrum finansowo-handlowe Bangkoku, Thaugsuban zapewniał: nie zamierzamy atakować antyrządowych demonstrantów, ponieważ są wśród nich kobiety i dzieci. Żołnierze uzbrojeni w amerykańskie karabiny szturmowe M-16 już od wtorku otaczają city Bangkoku, okupowane od przeszło miesiąca przez "czerwone koszule" - kilkadziesiąt tysięcy przeciwników rządu. Wieśniacy tajlandzcy i mieszkańcy ubogich dzielnic Bangkoku, którzy wtargnęli 14 marca do śródmieścia, wspierają Zjednoczony Front na rzecz Demokracji i przeciwko Dyktaturze. Domaga się on przedterminowych wyborów i ustąpienia rządu premiera Abhisita Vejjajivy. Początkowo było ich w śródmieściu Bangkoku około 100 tys. 7 kwietnia rząd tajlandzki ogłosił stan wyjątkowy w Bangkoku i kilku prowincjach kraju. Trzy dni później wojsko dokonało pierwszego szturmu na śródmieście. Zginęło 25 osób, w tym 18 demonstrantów. 874 osoby zostały ranne. Opozycjoniści okupują obecnie obszar 3 kilometrów kwadratowych w centrum Bangkoku. Na czwartkowe wezwanie rzecznika armii pułkownika Sanserna Kaewkamnerda do opuszczenia stolicy "czerwone koszule" odpowiedziały, że uczynią to, jak tylko rząd wyznaczy - po przegłosowaniu w parlamencie tegorocznego budżetu - datę przedterminowych wyborów. Demonstranci w oczekiwaniu na atak wojska i sił bezpieczeństwa zamknęli ulice improwizowanymi barykadami. Kilkuset spośród nich demonstruje pod siedzibą instytucji ONZ-owskich w Bangkoku, domagając się przysłania do Tajlandii sił pokojowych. Interwencji ONZ domaga się także były premier tajlandzki Chavalit Yongchaiyudh, który stoi obecnie na czele popierającej "czerwone koszule" Partii Tajskiej Pheua.