- Dziś przyjąłem z rąk charge d`affaires Republiki Serbskiej notę protestacyjną, co było oczywiście spodziewane - powiedział wiceminister SZ podczas wspólnego posiedzenia senackich Komisji Spraw Zagranicznych oraz Unii Europejskiej. Borkowski podkreślił, że Serbia jest dla Polski ważnym partnerem, co - jak mówił - wydaje się, że jest doceniane przez Belgrad. - Tą decyzją nie tracimy wpływu na sytuację na Bałkanach, tylko wręcz umacniamy swoją pozycje w ramach UE jako jednego z wielu państw, które będzie uczestniczyło w realizacji polityki UE wobec Kosowa, ale także wobec innych krajów bałkańskich - zaznaczył wiceszef MSZ. Jak oświadczył, wydaje się, że Serbia oczekuje na wsparcie Polski, nie tylko na gesty. Borkowski mówił, że za sympatią polskiego społeczeństwa, także polskich mediów, idzie też gotowość do tego, żeby nie stracić nic z dotychczasowych oficjalnych relacji, ale by także przychodzić z pomocą dla Belgradu. Bardzo krytycznie o decyzji rządu uznającej niepodległość Kosowa wypowiadali się podczas posiedzenia komisji senatorowie opozycji. Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS) pytała wiceszefa MSZ, dlaczego Polska musiała należeć do 10 proc. państw w świecie, które uznały Kosowo, jakimi kryteriami kierowało się MSZ uznając "rozbiór Serbii" i czy kryteria te będziemy stosować do innych narodów, np. Czeczenii. Także Włodzimierz Cimoszewicz (senator niezależny) powiedział, że w kwestii Kosowa rację mają krytycy decyzji podjętej przez rząd. "Nie było żadnego istotnego powodu dla podejmowania decyzji o uznaniu niepodległości Kosowa w chwili obecnej" - podkreślił b. szef MSZ. Jak dodał, podobnie nie było w przeszłości powodów uznawania niepodległości Czeczenii. Cimoszewicz argumentował, że w jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z naruszeniem respektowanej po II wojnie światowej w Europie zasady integralności terytorialnej państw, która była "z punktu widzenia polskich interesów zawsze zupełnie fundamentalna". Zdaniem senatora, decyzja rządu w sprawie Kosowa de facto zmienia pozycję naszego kraju z ostatnich kilkudziesięciu lat i twierdzenie, że nie jest to i nie będzie precedens - jest elementem "języka magicznego". - To jest zaklinanie rzeczywistości, bo nie będziemy mieli wpływu na to, czy to będzie precedens, czy nie będzie - oświadczył Cimoszewicz. Krytykę tę odpierał Borkowski. Jak mówił, Polska należy do tych państw, których aktywność w sprawie Kosowa była potrzebna, bo nie jest jedynie jednym z 192 krajów ONZ, ale to dzieje się "prawie w naszym sąsiedztwie". Przyznał, że Polska zdaje sobie sprawę, że Kosowo to mały i biedny kraj oraz że będzie wymagało pomocy finansowej Unii Europejskiej. - Będziemy mogli współkształtować tę politykę wobec Kosowa - zapewnił Borkowski. Ale - jak zaznaczył - pomocy będzie wymagała także Serbia. - Według mojej wiedzy spotykamy się z wielkim żalem wśród Serbów, ale jednocześnie ze zrozumieniem, bo będziemy partnerami dla Serbii i oni tego oczekują - podkreślił Borkowski. Jak powiedział, sprawę Kosowa traktujemy jako "jeden specyficzny przypadek", a na ewentualne inne będziemy bacznie patrzeć. Wiceszef MSZ dodał, że Polska traktuje przypadek Kosowa jako "sui generis", czyli taki, który nie może stanowić precedensu dla innych tendencji separatystycznych. Kosowo ogłosiło niepodległość 17 lutego. Belgrad uznał deklarację niepodległości za bezprawną i nadal uważa Kosowo za swoją prowincję. Niepodległość Kosowa uznały już m.in. Stany Zjednoczone oraz 10 krajów UE (w tym Niemcy, Francja i Wielka Brytania), a sześć kolejnych wszczęło procedurę uznaniową.