Dwie główne siły polityczne to Partia Demokratyczna prezydenta Tadicia oraz Serbska Partia Postępowa Tomislava Nikolicia. Ci dwaj politycy są również głównymi kandydatami na urząd prezydenta. Ubiega się o niego 11 kandydatów. W wyborach prezydenckich prawdopodobnie dojdzie do drugiej tury, bo zarówno Tadić, jak i Nikolić otrzymują w sondażach po około 25 procent poparcia. Jak podkreśla Tomasz Kowalczewski, były korespondent Polskiego Radia na Bałkanach, skrócenie kadencji przez obecnego prezydenta tak, aby wybory parlamentarne i prezydenckie pokryły się, było wybiegiem taktycznym. Tadić liczy, że ze swoją popularnością stanie się lokomotywą wyborczą dla swojej partii. Zdaniem Tomasza Kowalczewskiego, prawdopodobne jest, że po wyborach rządzić będzie opozycyjna dotychczas partia Tomislava Nikolicia. Chociaż z sondaży wynika, że żadna z głównych partii nie zdobędzie takiej liczby głosów, aby rządzić samodzielnie, to prawdopodobnie, populistyczna partia Nikolicia utworzy koalicyjny rząd. Według Tomasza Kowalczewskiego, niezależnie kto zostanie premierem, prozachodni kierunek w polityce Serbii będzie kontynuowany.