Pokrywa lodowa o grubości dochodzącej do pół metra zaczęła pękać w niedzielę po południu. Kra ruszyła, powodując zniszczenie zacumowanych łodzi, które zderzały się ze sobą. Wiele łódek i barek zostało porwanych przez nurt. Pod naporem lodu zatonęła pływająca przybrzeżna restauracja, drugą prąd uniósł daleko od brzegu; nikt nie ucierpiał. Władze próbują określić, czy topniejący śnieg i lód może spowodować powódź, czy też - z racji długotrwałej suszy i obniżenia poziomu wód Dunaju - jest to mało prawdopodobne. Przedstawiciel serbskich służb hydrologicznych Nikola Marjanović oświadczył, że nie ma powodu do paniki, lecz sytuację należy pilnie obserwować, bo "na razie nie wiadomo, co będzie dalej". Mimo ocieplenia wciąż ok. 3 tysięcy ludzi pozostaje odizolowanych przez śnieg w oddalonych rejonach na południu Serbii i można do nich dotrzeć jedynie śmigłowcem - powiedział przedstawiciel władz Predrag Marić. W sąsiedniej Czarnogórze na apel władz odpowiedzieli Amerykanie i skierowali dwa śmigłowce transportowe Black Hawk do ewakuacji ludzi z regionów odciętych przez śniegi - pisze agencja Associated Press, powołując się na ambasadę USA w Czarnogórze.