- Po pięciu godzinach negocjacji zabrano mu granaty - poinformowały źródła policyjne, na które powołuje się agencja Reutera. Według AFP, która cytuje wypowiedź rzeczniczki kancelarii prezydenta Jasminy Stojanov, "mężczyznę rozbrojono", ale "negocjacje wciąż trwają". Nie wiadomo, czy prezydent Serbii Boris Tadić znajdował się w budynku, kiedy wdarł się do niego napastnik. Według anonimowych źródeł policyjnych mężczyzna jest chory psychicznie. - Jest nim Dragan Marić, który był wcześniej znany policji i wysłał rano e-maile, w których informował o swoich zamiarach - podało serbskie radio B92. Serbskie media wyjaśniły wcześniej, że intruz jest zawiedziony wyrokiem sądu w jego sprawie po długim procesie. Mężczyzna zagroził, że wysadzi się w powietrze, jeśli nie zapadnie decyzja na jego korzyść.