Tysiące policjantów zablokowały ulice stolicy, na których zorganizowano marsz; w wielu miejscach dochodziło do regularnych starć sił porządkowych z agresywnym tłumem, który starał się przerwać policyjne kordony. Skandując "Śmierć homoseksualistom!", protestujący podpalali samochody, rzucali w stronę policjantów koktajle Mołotowa, cegły, kamienie, szklane butelki i petardy. W stronę kwatery głównej prozachodniej Partii Demokratycznej rzucano domowej roboty bomby, od których zapalił się garaż budynku. Słychać było strzały. Zaatakowane zostały też budynki państwowej telewizji i siedziby innych partii politycznych; wiele okien wybito kamieniami. Policja użyła gazu łzawiącego i wysłała pojazdy opancerzone w miejsca, gdzie protestujący atakowali nawet po zakończeniu parady gejów. Tłum porwał autobus, z którego wyrzucił pasażerów i kierowcę, a następnie zepchnął pojazd w dół stromej uliczki. Autobus uderzył w słup elektryczny na głównym placu Belgradu. Według policji 78 policjantów i 17 cywilów jest rannych; 101 osób zostało zatrzymanych, a 53 z nich pozostanie w areszcie pod zarzutem agresywnego zachowania. Prezydent Serbii Boris Tadic potępił "wandalizm" i obiecał, że ekstremiści zostaną aresztowani i ukarani. Według burmistrza Belgradu straty po niedzielnych zamieszkach oceniane są wstępnie na ponad milion euro.