Wieczorem uzbrojeni mężczyźni z pomarańczowo-czarnymi wstążkami gieorgijewskimi noszonymi przez separatystów weszli do koszar gwardii, podlegającej MSW Ukrainy; wydaje się, że gwardziści nie stawiali oporu - relacjonuje dziennikarka AFP. Widziała ona, jak żołnierze odjechali ciężarówkami. Natomiast agencja Interfax-Ukraina podaje, powołując się na służby prasowe Gwardii Narodowej, że żołnierze gwardii stawiali opór. Doszło do strzelaniny, potem do rozmów w celu uregulowania sytuacji. Personel sztabu gwardii w Doniecku "zmienił dyslokację", by uniknąć rozlewu krwi, i wraz z uzbrojeniem i sprzętem przejechał na teren jednostki wojskowej w Doniecku - podaje agencja. Świadek, który mieszka w pobliżu budynku, powiedział AFP, że negocjacje pomiędzy gwardzistami a zamaskowanymi napastnikami trwały około dwóch godzin. Według niego żołnierze dostali wybór - albo dołączą do separatystów, albo opuszczą bazę. AFP podaje, że w tym czasie również słychać było dochodzące z centrum Doniecka eksplozje, choć wydaje się, że nie miały one związku z wydarzeniami w budynku Gwardii Narodowej. Prorosyjscy separatyści, którzy działają w obwodach donieckim i ługańskim, przeprowadzili w niedzielę referendum niepodległościowe i ogłosili na jego podstawie suwerenność państwową. Oświadczyli też, że przejmują władzę w tym regionie. Władze w Kijowie prowadzą przeciwko nim operację antyterrorystyczną.