Takie oświadczenie złożył w niedzielę w Doniecku tzw. premier DRL Aleksandr Borodaj. Wykluczył on jednocześnie możliwości oddania rejestratorów lotu malezyjskiego Boeinga 777 władzom w Kijowie, przeciwko którym walczą kierowani przez niego separatyści. - W rejonie katastrofy znaleziono elementy samolotu podobne do czarnych skrzynek. Znajdują się one w Doniecku, w siedzibie rządu DRL pod moim osobistym nadzorem. Zostaną wręczone ekspertom międzynarodowym, jeśli tu przyjadą - przekazał dziennikarzom. Borodaj podkreślił, że czarne skrzynki w żadnym razie nie mogą być przekazane przedstawicielom władz Ukrainy. - Mogłoby dojść do ich naruszenia w celu sfałszowania wyników dochodzenia - powiedział cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Borodaj ogłosił także, że władze Ukrainy zwróciły się do DRL z pismem, w którym poprosiły o możliwość wywiezienia ciał ofiar z miejsca katastrofy. - Jest to unikalny z historycznego punktu widzenia dokument. Oni nie uznają naszej republiki i nie mogą zwracać się do nas oficjalnie, dlatego w nagłówku tego pisma umieszczono sformułowanie: "Do wszystkich, kogo to dotyczy" - powiedział.