"To co się teraz dzieje to nie jest zimna wojna 2.0" - mówił szef amerykańskiej dyplomacji. "Wyzwanie polegające na przeciwstawieniu się zagrożeniu ze strony Komunistycznej Partii Chin (KPCh) jest pod niektórymi względami o wiele trudniejsze" - tłumaczył Pompeo. Ocenił, że KPCh już jest uwikłana w życie polityczne, gospodarcze i społeczne Zachodu w sposób, w jaki nigdy nie był ZSRR. Pompeo zaznaczył, że dzieje się tak z powodu globalnej siły chińskiej gospodarki, która opiera się też na kradzieży własności intelektualnej na Zachodzie. Sekretarz stanu USA wyraził jednak przekonanie, że wolne społeczeństwa okażą się silniejsze niż reżimy autorytarne. Mówiąc o Rosji, Pompeo zaznaczył, że Moskwa stara się podważyć bezpieczeństwo i demokrację w Czechach poprzez dezinformację i ataki informacyjne. "Widzieliśmy, jak stara się inaczej napisać historię" - wyjaśniał. Pompeo wspomniał również o ekonomicznych groźbach ze strony Chin wobec państw, których przywódcy postępują inaczej niż życzyłby sobie tego Pekin. Te groźby szef amerykańskiej dyplomacji nazwał kłamstwami i z uznaniem mówił o planowanej na przełom sierpnia i września wizycie przewodniczącego czeskiego Senatu Milosza Vystrczila na Tajwanie. Szef izby wyższej czeskiego parlamentu powiedział, że Europie zawsze lepiej udawało się promować demokrację, gdy robiła to wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi. W drugim dniu swojej wizyty w Czechach Pompeo, po rozmowie z premierem Andrejem Babiszem i po wystąpieniu w Senacie, złożył wizytę u prezydenta Milosza Zemana. Po spotkaniu, które media nazwały kurtuazyjnym, nie opublikowano żadnego komunikatu. Rzecznik prezydenta Jirzi Ovczaczek przed wizytą mówił mediom, że Zemana i prezydenta USA Donalda Trumpa łączy poparcie dla Izraela. Z Pragi Piotr Górecki