Zdaniem Ban Ki Muna wybory w samozwańczych tzw. republikach ludowych - Donieckiej (DRL) i Ługańskiej (ŁRL) - poważnie podważą protokół i memorandum z Mińska, które powinny być w pełni wcielone w życie. Podpisane we wrześniu przez uczestników grupy kontaktowej Ukraina-Rosja-OBWE memorandum przewidywało m.in. zawieszenie broni oraz utworzenie zdemilitaryzowanej strefy buforowej na wschodzie Ukrainy. Wcześniej podpisano protokół o zawieszeniu broni w tym regionie. Pod koniec września władze obu samozwańczych republik ogłosiły, że 2 listopada przeprowadzą wybory do republikańskich parlamentów i wybory szefów władz wykonawczych. Równocześnie zapowiedziały, że w DRL i w ŁRL nie będzie wyborów do parlamentu Ukrainy, które odbyły się w minioną niedzielę, 26 października, ani wyborów lokalnych zaplanowanych przez władze w Kijowie na 7 grudnia. Kijów i Zachód uważają, że zaplanowane przez separatystów wybory w Donbasie przeczą mińskim porozumieniom ws. uregulowania konfliktu na wschodniej Ukrainie. Moskwa twierdzi z kolei, że nie ma powodu, by nie uznać tych wyborów. Zachód, zdaniem Kremla, nie powinien przeceniać wpływu Rosji na, jak to ujął sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow, "kierownictwo (samozwańczych) republik i ich mieszkańców". Moskwa wspiera separatystów na wschodzie Ukrainy, lecz odrzuca oskarżenia władz ukraińskich i Zachodu, że wysyła tam broń i żołnierzy.