Sędzia Gordon oświadczył, że Polański nie może ubiegać się o umorzenie jego sprawy, wciąż uchylając się przed wymiarem sprawiedliwości. Sędzia odmówił sprecyzowania, jakie kroki prawne zostałyby podjęte przeciwko Polańskiemu, gdyby pojawił się na terytorium amerykańskim. Przypomniał jednak, że inne sądy, w tym Sąd Apelacyjny stanu Kalifornia orzekły, iż reżyser musi powrócić do Los Angeles i stawić się przed sądem, który wyda wyrok. Polański jest oskarżony o to, że w 1977 r. podał środki usypiające i alkohol 13-letniej wówczas Samancie Gailey (obecnie Geimer) i doprowadził ją do poddania się aktowi seksualnemu w domu aktora Jacka Nicholsona. Zgodnie z ustawodawstwem stanu Kalifornia kontakt seksualny z nieletnią traktowany jest jako gwałt. Podczas procesu sądowego reżyser przyznał się do seksu z nieletnią, po tym jak w ramach nieformalnej ugody prokuratura obiecała mu rezygnację z innych zarzutów. Spędził 42 dni w więzieniu, skąd został warunkowo zwolniony. Nie czekając jednak na wyrok opuścił w 1978 r. Stany Zjednoczone obawiając się - jak twierdził - że sędzia nie dotrzyma warunków ugody. Od tego czasu 83-letni obecnie Polański kilkakrotnie próbował doprowadzić do zakończenia procesu bez konieczności osobistego stawiennictwa w sądzie. Próby kończyły się jednak niepowodzeniem. Polański mieszka i tworzy obecnie we Francji i w Szwajcarii; często odwiedza również Polskę. Zarówno Szwajcaria jak i Polska odrzuciły amerykańskie wnioski o ekstradycję reżysera do USA. Francja nie posiada umowy o ekstradycji z USA. Adwokat reżysera Harland Braun dowodził przed sądem, że Polański "odcierpiał już swoją karę" i chce udać się do USA, aby ostatecznie zamknąć sprawę. Podkreślała też, że sędzia Gordon nie odniósł się do zasadniczej kwestii - czyli błędów popełnionych na różnych etapach postępowania przeciwko reżyserowi. Geimer kilkakrotnie oświadczała, że przebaczyła Polańskiemu, a w 2008 r. wystąpiła do sądu o umorzenie sprawy, aby "zaoszczędzić dalszych cierpień jej i rodzinie".