"Europa ma nowe problemy. Są w niej rządy, które kwestionują tolerancję i otwartość na świat - na przykład rząd w Budapeszcie, rząd Viktora Orbana, twórcy pojęcia 'nieliberalna demokracja', cokolwiek miałoby to oznaczać. Albo rząd w Warszawie, którego pierwszą czynnością urzędową było zakwestionowanie niezależności Trybunału Konstytucyjnego i atak na wolność mediów" - powiedział Schulz, przedstawiając program wyborczy swojej partii. Zaznaczył, że od lat jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie szef SPD, zwraca uwagę na te nieprawidłowości. "Poruszałem ten temat niezliczoną liczbę razy na (posiedzeniach - red.) Rady Europejskiej i nigdy nie uzyskałem poparcia od szefowej niemieckiego rządu" - zauważył niemiecki socjaldemokrata. Schulz podkreślił, że Merkel i minister finansów Wolfgang Schaeuble "bardzo konsekwentnie" forsowali postulaty dotyczące kwestii ekonomicznych. "Ale tam, gdzie chodziło o obronę praworządności i demokracji w Unii Europejskiej, nie można było od nich usłyszeć niemal nic lub zupełnie nic" - krytykował Schulz. "Solidarność nie jest ulicą jednokierunkową" Kandydat SPD na kanclerza powiedział, że w pełni zgadza się ze stanowiskiem prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który powiedział w niedawnym wywiadzie, że UE nie jest supermarketem. Schulz zaznaczył, że krajom, które korzystają z dopłat do rolnictwa i funduszy strukturalnych oraz domagają się solidarności wobec Rosji, lecz w sprawach dotyczących uchodźców lub podstawowych wartości takich jak tolerancja, wolności i praworządności mówią "nie, dziękujemy", należy powiedzieć: "Solidarność nie jest ulicą jednokierunkową". "W przeciwieństwie do Merkel i (szefa bawarskiej CSU) Horsta Seehofera mówimy o tym w prostych niemieckich słowach" - powiedział Schulz, oklaskiwany przez delegatów na zjazd. Schulz oskarża Merkel o "zamach na demokrację" W przemówieniu na przedwyborczym zjeździe SPD w Dortmundzie Schulz zarzucił również Angeli Merkel, że - zgodnie z zaleceniami swoich doradców - stosuje od 2009 r. taktykę "asymetrycznej demobilizacji". "Musimy sobie uświadomić, że centrala rządu, kwatera główna partii rządowej postanawia systematycznie unikać debaty o przyszłości kraju i mówi: zgadzamy się, by obywatele nie szli na wybory, a nawet świadomie popiera spadek frekwencji wyborczej wiedząc, że działa to na niekorzyść drugiej strony" - mówił Schulz. Szef SPD zaznaczył, że o ile politycy w Berlinie mogą określać taktykę stosowaną przez Merkel mianem "asymetrycznej demobilizacji", to dla niego takie postępowanie jest "zamachem na demokrację". Z Berlina Jacek Lepiarz