Przypomnijmy: Bruksela zaproponowała, by w pierwszym roku po wstąpieniu do Unii rolnicy z państw Europy Środkowo-Wschodniej otrzymywali jedną czwartą tego, co farmerzy z krajów Piętnastki. Potem dopłaty rosłyby rokrocznie, aż do zrównania poziomów po 10 latach. Nie moglibyśmy poprzeć tego planu, nawet gdybyśmy chcieli - napisał Schroeder w artykule opublikowanym we Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung. Kanclerz tłumaczy, że Niemcy nie mogą sobie pozwolić na rozszerzenie unijnej polityki rolnej na 10 nowych krajów, bo kosztowałoby to dodatkowo blisko 8 miliardów euro, z czego nasi zachodni sąsiedzi musieliby zapłacić dwa miliardy. - Osiągnęliśmy już punkt krytyczny w naszych zobowiązaniach wobec Unii - mówi Schroeder. Jego zdaniem, jeśli w 2004 roku Niemcy dołożyłyby się do unijnej kasy na rolnictwo, miałyby problemy z zamknięciem budżetu. Schroeder podsumowuje - nie ma wyboru trzeba poprzeć plany zreformowania wspólnej polityki rolnej, ograniczyć subsydia, szczególnie dla krajów Europy południowej, tak by znalazły się środki na pomoc dla nowych członków Wspólnoty. Ale o tym nie chcą słyszeć Francuzi, Włosi, Hiszpanie, czy Grecy.