To pierwsza prywatna wizyta szefa niemieckiego rządu we Włoszech od lata ubiegłego roku, kiedy odwołał on zaplanowany już urlop z powodu dyplomatycznego konfliktu na linii Berlin - Rzym. Wszystko zaczęło się od wypowiedzi premiera Włoch, Silvio Berlusconiego, który zaproponował rolę kapo krytykującemu go niemieckiemu deputowanemu do Parlamentu Europejskiego. Oliwy do ognia dolał włoski minister turystyki, nazywając niemieckich turystów, odwiedzających Włochy, "aroganckimi blondynami". W odpowiedzi Schroeder odwołał wakacje, a włoski minister stracił posadę.