"Jerusalem Post" podał w czwartek wieczorem, że podczas pobytu w Warszawie premier Benjamin Netanjahu powiedział, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście. Informację tę zdementowała ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. "Byłam obecna przy briefingu premiera i nie mówił on, że polski naród kolaborował z nazistami, a jedynie, że żadna osoba nie została pozwana do sądu za wspominanie o tych Polakach, którzy z nimi współpracowali" - podkreśliła ambasador w piśmie do dyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych KPRM Marka Korowajczyka. Grzegorz Schetyna nawiązując do zamieszania wokół słów premiera Izraela, napisał na Twitterze: "Polacy ani nie 'kolaborowali', ani nie 'współpracowali z Niemcami, by zabijać Żydów'. To obraża pamięć tysięcy Polaków, którzy Żydów bohatersko RATOWALI". Zwrócił się też do premiera: "Panie @MorawieckiM, kiedy Pana gość premier Netanyahu przeprosi? Tak, jak za naszych czasów zrobił to prezydent Obama". Do wpisu Schetyny zostały załączone skany pism, które w 2012 roku wysłał prezydent Bronisław Komorowski do ówczesnego prezydenta USA Baracka Obamy. Obama użył sformułowania "polski obóz śmierci" wygłaszając laudację na cześć kuriera polskiego podziemia Jana Karskiego podczas ceremonii pośmiertnego uhonorowania go Prezydenckim Medalem Wolności. W odpowiedzi na apele Komorowskiego Obama przeprosił za użyty przez siebie zwrot, co również załączył do swojego postu Schetyna. Rzeczniczka PiS o wpisie Schetyny "Przywoływanie przez przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Grzegorza Schetynę nieprawdziwych słów premiera Benjamina Netanjahu, opartych na zmanipulowanych doniesieniach medialnych, świadczy tylko i wyłącznie o wykorzystywaniu polskiej racji stanu do rywalizacji w imię realizacji partykularnego interesu politycznego partii, którą pan przewodniczący Schetyna reprezentuje" - powiedziała PAP Beata Mazurek. "Trzeba ze smutkiem zauważyć, że przewodniczący Schetyna wpisał się tym samym w oczekiwania osób, które chcą wykorzystać tę manipulację do pogorszenia stosunków obustronnych pomiędzy Polską a Izraelem i podważenia osiągnięć szczytu w Warszawie. Pełnienie roli tak istotnej dla interesu Rzeczypospolitej Polskiej, jak rola przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych zobowiązuje nie tylko do powściągliwości w wypowiadanych dywagacjach, ale przede wszystkim do przyjęcia szczególnej odpowiedzialności za swoje słowa, komentarze i opinie, które mogą spowodować określone konsekwencje na arenie międzynarodowej. Nie zaś do prowadzenia "łośliwej polityki zagranicznej"" - dodała Mazurek. Rzeczniczka PiS oceniła wpis Schetyny jako "atak na polską politykę zagraniczną wynikający z rywalizacji politycznej na poziomie krajowym" i stwierdziła, że wpływa to "w sposób jednoznacznie negatywny na odbiór Polski na arenie międzynarodowej". "To historyczna chwila" "Dyplomacja międzynarodowa polega na realizacji polskiej racji stanu, a nie realizacji konkretnego i partykularnego interesu danej partii politycznej. Niestety, wypowiedzi takie jak przewodniczącego Schetyny powodują nieprawdziwy, antyirański wydźwięk konferencji" - podkreśliła Mazurek. Rzeczniczka PiS przypomniała, że w końcowym oświadczeniu po konferencji Iran nie jest wymieniany jako państwo odpowiedzialne za destabilizację sytuacji na Bliskim Wschodzi, a podczas spotkania obecni byli przedstawiciele licznych państw arabskich, których celem - jak dodała - jest doprowadzenie do całkowitej stabilizacji regionu. "Podczas Konferencji Bliskowschodniej pierwszy raz od 28 lat udało się doprowadzić do sytuacji, w której szefowie dyplomacji państw arabskich podjęli rozmowy z premierem Izraela. To historyczna chwila, która w najbliższych miesiącach może przełożyć się na dalszą stabilizację sytuacji na Bliskim Wschodzie" - mówiła Mazurek. "Sytuacja także ze względu na problem uchodźców w tamtym regionie świata nie pozostaje bez znaczenia dla sytuacji w państwach Europy, dlatego tak istotne jest zaangażowanie Wspólnoty Europejskiej w stabilizację Bliskiego Wschodu. Konferencja umacnia przekonanie, że istotną rolę w tym procesie może odegrać Grupa Wyszehradzka na czele z Polską i to właśnie Rzeczpospolita może być gospodarzem, który mediuje pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a niektórymi państwami europejskimi" - oceniła. Rzeczniczka PiS stwierdziła, że prowadzenie suwerennej polityki zagranicznej wymaga podejmowania decyzji najbardziej korzystnych z punktu widzenia interesu narodowego. "Współorganizacja Konferencji Bliskowschodniej przyczyniła się do zacieśnienia obustronnych stosunków Polski i Stanów Zjednoczonych. Warszawa jest istotnym partnerem Waszyngtonu, który gwarantuje współpracę pomiędzy USA a Unią Europejską w zakresie ogromnych wyzwań współczesnego świata" - powiedziała Mazurek. Ambasador Izraela wezwana do MSZ Ambasador Izraela Anna Azari została wezwana w piątek przed południem do MSZ. Rzeczniczka resortu Ewa Suwara poinformowała, że miało to związek z artykułem izraelskiej gazety dotyczącym wypowiedzi premiera Izraela Benjamina Netanjahu w Muzeum Historii Żydów Polskich. Jak wyjaśniała, resort chciał "uzyskać więcej informacji oraz przekazać polskie stanowisko". Wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk na zwołanym w piątek briefingu prasowym Podkreślił: "Wyraziliśmy wobec pani ambasador Anny Azari oczekiwanie, że strona izraelska w sposób jednoznaczny odniesie się do tego, co miał na myśli premier Benjamin Netanjahu w wypowiedzi cytowanej przez media izraelskie; dotychczasowe wyjaśnienia w tej sprawie uważamy za nieczytelne". Wiceszef MSZ: Chcielibyśmy jednoznacznego wyjaśnienia Dopytywany o rzekome słowa premiera Netanjahu o tym, że Polacy kolaborowali z nazistami w Holokauście, wiceszef MSZ podkreślił, że polski rząd chce dokładnie wyjaśnić, jak brzmiała wypowiedź premiera Izraela. "Mamy do czynienia ze słowami, które zostały premierowi Netanjahu przypisane i w związku z tym chcielibyśmy, żeby strona izraelska w sposób jednoznaczny wyjaśniła, co miał na myśli pan premier Netanjahu, jakie słowa padły, jakie były intencje" - powiedział Szynkowski vel Sęk. Ustawa o IPN została uchwalona w marcu 2018 roku i wywołała zgrzyt dyplomatyczny między innymi ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem. Kryzys dotyczył zapisu, który penalizował przypisywanie narodowi polskiemu lub państwu odpowiedzialności między innymi za zbrodnie hitlerowskie. W czerwcu 2018 roku Polska wycofała zapis, a premier Mateusz Morawiecki i premier Izraela we wspólnym oświadczeniu stwierdzili, że Izrael nie zgadza się na działania polegające na przypisywaniu Polsce lub narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów i ich kolaborantów.