W czwartek w Mińsku przywódcy Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji w uzgodnionym porozumieniu potwierdzili poszanowanie suwerenności i terytorialnej integralności Ukrainy; przewidziano też zawieszenie broni, które ma nastąpić od 15 lutego. Schetyna podkreślił, że kluczem do oceny porozumienia będą efekty jego wdrażania w życie. - Po tym, co się zdarzyło po podpisaniu pierwszego porozumienia w Mińsku, mamy dystans do tego podpisanego wczoraj. Cała Europa czeka tak naprawdę na to, czy w niedzielę rano nastąpi rozejm - podkreślił szef MSZ. Dodał, że dopiero po zawieszeniu broni będzie można mówić o następnych krokach i wdrażaniu kolejnych postanowień porozumienia. - Jest tu bardzo dużo do zrobienia, nie możemy powiedzieć, że po podpisaniu porozumienia świat odetchnie, że wojna na wschodzie Ukrainy się skończyła. To będzie jeszcze trwało. Trzeba zrobić wszystko, by móc powiedzieć, że następne kroki przyniosą pokój - mówił minister. W czwartek po kilkunastu godzinach rozmów w Mińsku przywódcy czterech państw tzw. formatu normandzkiego wynegocjowali porozumienie dotyczące uregulowania trwającego od kwietnia ub. roku konfliktu w Donbasie. Dokument został podpisany przez członków grupy kontaktowej OBWE-Ukraina-Rosja oraz przedstawicieli separatystów. Zakłada on m.in. rozejm między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami, który ma obowiązywać od północy z soboty na niedzielę czasu kijowskiego (godz. 23 w Polsce), powstanie linii buforowej w strefie walk, a także przeprowadzenie na Ukrainie reformy konstytucyjnej, by zapewnić większe prawa ludności na wschodzie Ukrainy.