Polska przyjmie osoby, które są zidentyfikowane; będzie się to odbywać przy wsparciu służb - zapewnia szef MSZ Grzegorz Schetyna. - Zależeć nam będzie na tym, żeby przyjmować ludzi, którzy tutaj po edukacji będą mogły się zasymilować i będą chciały mieszkać w Polsce, będą chciały być Polakami - mówił. We wtorek ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przegłosowali w Brukseli podział 120 tysięcy uchodźców. Według wstępnych wyliczeń do Polski na razie mają trafić 5082 osoby. Przeciw tym planom były Słowacja, Czechy, Węgry i Rumunia. W środę sprawą uchodźców zajmie się szczyt UE. - Każdy kraj decyduje konkretnie o każdym nazwisku, o każdej osobie. Oczywiście będziemy używać tutaj służb, całych możliwości państwa, żeby to zrobić. Czy wybierzemy młodych ludzi, czy też dzieci, czy osierocone, które z Syrii uciekły - to już będą decyzje urzędu ds. uchodźców - powiedział Schetyna w środę w Tok FM. "Nie można dzielić ludzi według wyznania. Śmierć nie wybiera" - Nie chcę tylko doprowadzać do takiej sytuacji, że będziemy rozmawiać i używać tych argumentów, które są używane i naprawdę źle brzmią. Że będziemy tylko brali chrześcijan albo jazydów, albo alawitów. Nie można dzielić ludzi według wyznania w tej sytuacji, bo śmierć nie wybiera. Oni wszyscy uciekali z Syrii, oni wszyscy potem uciekali z tych obozów do Europy po to, żeby uratować swoje życie i życie swoich bliskich. To trzeba uznać, trzeba się pochylić i wyciągnąć do nich rękę - mówił szef MSZ. Przyznał także, że na decyzje i próby rozwiązania problemu wpływ może mieć Zgromadzenie Ogólne ONZ, które zaczyna się za tydzień w Nowym Jorku. - Myślę, że tam to będzie główny temat: jak poradzić sobie z sytuacją w Syrii. Jak spowodować, że nie dojdzie do następnych tak ogromnych fal migracji, tak jak ta lipcowo-sierpniowa. Jak poprawić wreszcie warunki życia i funkcjonowania w tych obozach, bo tak to trzeba nazwać. W tych miejscach w Turcji, w Libanie czy Syrii - wskazał. Zdaniem Schetyny konieczne będzie uruchomienie funduszu ONZ. - To musi być sprawa dla ONZ. Nawet bogata czy bardzo bogata Europa sama sobie z tym nie poradzi. Jeżeli nie ograniczymy tej imigracji, nie rozwiążemy problemów, które zbudowały ten dramat na Bliskim Wschodzie, to sobie z tym nie poradzimy. Musi być wsparcie ONZ. Nie wyobrażam sobie, żeby nie było wsparcia bogatych krajów Zatoki Perskiej - dodał