W poniedziałek głównymi punktami wizyty ministra w Nowym Jorku był udział w debacie generalnej 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, a także spotkanie w formacie szefów dyplomacji UE oraz rozmowy dwustronne. Minister wysłuchał wystąpienia sekretarza generalnego ONZ Ban Ki Muna, prezydenta USA Baracka Obamy i prezydenta Andrzeja Dudy. "Ważne słowa padły dzisiaj z ust Baracka Obamy, opisujące stan dzisiejszej rzeczywistości. Sygnały, które słyszeliśmy, dają pozytywne szanse na zaangażowanie amerykańskie w różne części świata, także te, które są bliskie Polsce. Myślę o całym passusie dotyczącym relacji rosyjsko-ukraińskich, tego, co dzieje się na wschodzie Europy" - powiedział Schetyna podczas briefingu prasowego. Podczas wystąpienia w ONZ Obama odniósł się m.in. do konfliktu na Ukrainie i aneksji przez Rosję ukraińskiego Krymu, zapewniając, że intencją Stanów Zjednoczonych nie jest powrót do zimnej wojny. "Ameryka ma niewiele interesów ekonomicznych na Ukrainie (...), ale nie możemy stać bezczynnie, podczas gdy jest naruszana suwerenność i integralność terytorialna kraju" - powiedział Obama. Zapewnił też, że USA będą dalej naciskać, by ukraiński kryzys został rozwiązany w taki sposób, "by zapewnić, że suwerenna i demokratyczna Ukraina sama może decydować o swej przyszłości i kontrolować swoje terytorium". Schetyna przedstawił agendę poniedziałkowego spotkania ministrów spraw zagranicznych UE w Nowym Jorku. Głównymi tematami będzie m.in. kryzys migracyjny, sytuacja w Syrii oraz bliskowschodni proces pokojowy. Ważnym tematem będzie też bieżąca sytuacja na Ukrainie. Schetyna podkreślił, że to, co udało się ustalić europejskim państwom ws. uchodźców, na razie zamyka tę kwestię. "Spotkanie z ministrami europejskimi jest po to, że nie będziemy zakładnikami (sytuacji), która miała miejsce w ostatnich tygodniach, że nie będzie nielegalnej fali migracji jak w lipcu i sierpniu, na którą Europa nie jest wstanie odpowiedzieć" - powiedział szef MSZ. "Na pewno będzie rozmowa o inwestycjach w bezpieczeństwo południowych granic unii, w hotspoty, wszystko, co wymaga pieniędzy, zaangażowania, dobrej woli i wizji. Europa sama sobie z tym nie poradzi, dlatego będziemy rozmawiali z partnerami z całego świata, także Zatoki Perskiej, krajów, które powinny się zaangażować w tworzenie funduszu, który byłby użyteczny Europie" - dodał. Schetynę pytano, czy Polska mogłaby wyasygnować dodatkowe środki do funduszu. "Będziemy o tym rozmawiać też na poziomie rządu po powrocie do Warszawy. To jest kwestia pomocy rozwojowej" - powiedział. Schetyna zapewnił, że wynegocjowany obecnie limit uchodźców, którzy mają trafić Polski nie będzie automatycznie obowiązywał w przypadku kolejnych fal imigrantów. "Nie ma tego mechanizmu i nie będzie. Nie ma automatyzmu, że przesuwamy go na przyszłe, możliwe zagrożenia. Nie ma takiej szansy. Mówimy o wzmocnieniu granic, także polskiej Straży Granicznej, która powinna wzmacniać Frontex w tych kwestiach" - powiedział. W poniedziałek Schetyna spotka się m.in. z ministrami spraw zagranicznych Pakistanu, Iranu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kataru i Omanu. Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców. Jak mówił we wtorek wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski, podjęta została decyzja o podziale 66 tys. uchodźców, z czego Polsce przypadnie ok. 5 tys. uchodźców, ponad 2 tys. które zadeklarowaliśmy w lipcu. Trzaskowski mówił też, że ta liczba będzie jeszcze pomniejszona w momencie, kiedy zgłoszą się państwa, które nie uczestniczą w tym programie, takie jak: Szwajcaria, Norwegia czy Irlandia. Z Nowego Jorku Tomasz Grodecki