Do zatrzymania doszło dzień wcześniej w Kijowie. Zabiłyj spędził w SBU ponad 14 godzin, po czym został zwolniony. Według byłego dyrektora Państwowego Archiwum SBU Wołodymyra Wiatrowycza, zatrzymany miał usłyszeć w SBU, że "przekazuje tajne dokumenty do państw zachodnich". - Pan Zabiłyj został zatrzymany, po czym skonfiskowano mu notebook wraz z zewnętrznym dyskiem. Oficjalnie poinformowano, że przetrzymywał tam ściśle tajne dokumenty archiwalne, lecz w rzeczywistości były to dokumenty dawno ujawnione i dotyczyły działalności ukraińskiego ruchu narodowowyzwoleńczego - powiedział Wiatrowycz. Sam Zabiłyj oświadczył po opuszczeniu siedziby SBU, że przechowywał w swym komputerze materiały o działalności Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Poinformował jednocześnie, że funkcjonariusze SBU wypytywali go o stosunek do Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-33, interesowali się, dlaczego zajmuje się tematyką UPA i radzili mu, by zmienił pracę i został nauczycielem historii. Jeszcze do niedawna Ukraina szczyciła się, że jako jedno z niewielu państw byłego ZSRR zdecydowała się na ujawnienie dokumentów ze swych tajnych archiwów. Stało się to możliwe dzięki dekretowi ówczesnego prezydenta Wiktora Juszczenki ze stycznia 2009 roku, który otworzył historykom dostęp do tajnych akt od czasów władzy bolszewickiej aż do 1991 roku. Z ujawnionych archiwów korzystali m.in. historycy z Polski. W ubiegłym roku SBU przekazała polskiemu Instytutowi Pamięci Narodowej (IPN) odtajnione dokumenty NKWD, dotyczące represji wobec Polaków w czasach stalinizmu.