Szef SBU mówił o tym na briefingu, na którym przedstawiono nagranie, zawierające zapis słów dwóch szefów grup separatystów. Wałentyn Naływajczenko podkreślił, że nagrania dokumentują, że system Buk przez rosyjską granicę na Ukrainę trafił z Rosji tuż przed aktem terrorystycznym. Opublikowane taśmy to rozmowy separatystów z oficerami rosyjskiego wywiadu. Wynika z nich, że to Rosjanie decydowali, gdzie ma być rozmieszczona bateria rakiet. Świadczy o tym m.in. dialog Siergieja Piotrowskiego ps. Chmurnyj - który jest oficerem GRU - z donieckim bojownikiem, którego określono mianem Buriat. Oto fragment rozmowy: - Halo, Nikołajewicz, a dokąd mamy wieźć tę piękność? - Którą tę? - Tak, co ją przywiozłem, ja właśnie w Doniecku. - M, MB? - Tak, Buk, Buk. - Zrozumiałem. Ona jest z ekipą? - Tak. - Nie trzeba jej nigdzie chować, ona zaraz pójdzie tam. Zrozumiałeś gdzie W czasie późniejszej rozmowy Buriat - tłumacząc dlaczego nie udało się przywieźć dwóch zestawów - powiedział Chmurnemu, że tylko jedna wyrzutnia przekroczyła granicę. Na innym nagraniu rosyjski oficer mówi zaś o wyrzutni "moja". Zdaniem szefa SBU obecnie separatyści próbują teraz wywieźć z Ukrainy niewystrzelone rakiety systemu Buk, żeby ukryć przestępstwo. Na pokładzie Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych znajdowało się 283 pasażerów i 15 członków załogi. Wszyscy zginęli. Kontakt z maszyną utracono po godzinie 15 czasu polskiego, a godzinę później odnaleziono jej płonące szczątki. Władze w Kijowie uważają, że samolot mógł być zestrzelony przez separatystów, którzy dysponują ciężkimi zestawami przeciwlotniczymi Buk.