"Irański reżim nie uszanował nawet premiera Japonii Shinzo Abe i podczas jego wizyty w Teheranie zaatakował statki, w tym japoński" - powiedział Muhammad ibn Salman w wywiadzie dla saudyjskiej gazety "Asharq al-Awsat". Dwa tankowce - japoński Kokuka Courageous oraz norweski Front Altair - były w czwartek rano celem niezidentyfikowanych ataków u wybrzeży Iranu w Zatoce Omańskiej. W jednym przypadku na pokładzie doszło do eksplozji i pożaru, w drugim również do eksplozji. Z obu statków ewakuowano łącznie 44 członków załóg. Nie wiadomo, co spowodowało wybuchy. O ataki na tankowce oskarżyły Iran także USA i Wielka Brytania. Sunnicka Arabia Saudyjska uważa szyicki Iran za swojego największego wroga w regionie. Zarzuca władzom w Teheranie m.in. ingerencje w sprawy wewnętrzne krajów arabskich. Iran odrzuca te oskarżenia. Saudyjski następca tronu pokreślił w wywiadzie, że jego kraj nie chce wojny z Iranem, ale nie pozostanie bierny, jeśli zagrożone będą suwerenność i kluczowe interesy Arabii Saudyjskiej. "Problem leży w samym Teheranie. Iran jest państwem, które eskaluje sytuację w regionie i przeprowadza ataki terrorystyczne - albo bezpośrednio sam, albo też poprzez wierne mu milicje" - powiedział Muhammad ibn Salman. Niedawno władze w Rijadzie zarzuciły także Iranowi, że zlecił ataki dronów na dwie saudyjskie przepompownie ropy naftowej. Do tych ataków przyznali się sprzymierzeni z Iranem szyiccy rebelianci Huti z Jemenu.