Z jego relacji wynika, że samolot nie przekazywał satelitom szczegółowych danych, ale za to wysyłał sygnały, dzięki którym możliwe było nawiązanie z nimi kontaktu. Maszyny Boeinga wyposażone są w system, który za pośrednictwem satelit może wysyłać raporty na temat stanu maszyny do jej operatora. Dzięki temu możliwe jest przygotowanie ekip technicznych na lotnisku do przeprowadzenia wymaganego remontu przed lądowaniem samolotu. Anonimowy rozmówca agencji AP podkreślił, że Malaysia Airlines nie wykupiły takiej usługi, ale ich samolot nadal był zdolny do nawiązywania łączności z satelitami i wysyłał regularne sygnały w odstępie około godziny. - To podobna sytuacja jak z wyłączonymi telefonami komórkowymi, które nadal wysyłają informacje typu "jestem tutaj" do lokalnej sieci komórkowej - powiedział informator agencji AP. Dodał także, że Boeing miał wystarczającą ilość paliwa aby lecieć jeszcze przez cztery godziny. Z informacji do jakich dotarła agencja Reutera wynika, że przechwycone przez satelity sygnały nie pozwoliły na zlokalizowanie maszyny, ani określenie kierunku jej lotu. Anonimowi rozmówcy Reutera podkreślają, że nie można nawet wyrokować, czy samolot znajdował się w powietrzu, kiedy wysyłał sygnały elektroniczne. Boeing 777 wyleciał do Pekinu ze stolicy Malezji Kuala Lumpur w sobotę. Godzinę po starcie zniknął z cywilnych radarów nad Morzem Południowochińskim między Malezją a Wietnamem. Cały czas trwają poszukiwania maszyny, na której pokładzie było 239 osób.