Satelita miał pięć metrów długości, okrążał Ziemię na wysokości 270 kilometrów - to znacznie mniej niż w przypadku innych takich urządzeń. Miał specjalny silnik jonowy. Badał grawitację naszej planety, dzięki czemu naukowcy wiedzą więcej na temat krążenia wody w oceanach, zmian klimatycznych czy trzęsień ziemi. Był też piękny: dzięki opływowemu kształtowi kadłuba i regularnie rozmieszczonym statecznikom mówiono na niego "złota strzała" lub "supermodelka". Miał działać dwa lata, a działał prawie pięć.- Nie wiemy gdzie spadnie, ale wiemy, że spłonie w atmosferze - podkreśla profesor Heiner Klinkard z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Istnieje minimalne ryzyko, że szczątki spadną na terytorium Polski, ale naukowcy zapewniają, że każdy może spać spokojnie. Istnieje prawdopodobieństwo, że szczątki satelity spadną we wschodniej Polsce - UM w Łomży wydał ostrzeżenie