W poniedziałek była polska premier, obecna europosłanka Beata Szydło (PiS) w tajnym głosowaniu po raz drugi nie została wybrana w Strasburgu na stanowisko szefowej komisji zatrudnienia i spraw socjalnych PE. W pierwszym głosowaniu, które odbyło się 10 lipca, za kandydaturą Szydło było 21 posłów, przeciw - 27, a dwóch wstrzymało się od głosu. Szydło była jedyną kandydatką. Wcześniej, europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski nie został wybrany w Strasburgu na wiceszefa Parlamentu Europejskiego. Jacek Sasin pytany w programie "Tłit" wp.pl, czy odrzucenie kandydatur Szydło i Krasnodębskiego jest dowodem naszej siły w Unii, powiedział: "Tak, dokładnie, to jest dowód naszej siły. Elity liberalne i lewicowe w Europie nie mogą się z tym pogodzić, że skończył się okres, kiedy Polska była (...) tą brzydką panną bez posagu" - stwierdził wicepremier. "Nie jesteśmy brzydką panną bez posagu, jesteśmy ważnym krajem Unii Europejskiej, mamy takie samo prawo do tego, żeby uczestniczyć w najważniejszych decyzjach, jak te najważniejsze kraje. To się wielu nie podoba, ale oni z czasem przyjmą to, będą musieli to przyjąć, bo taka jest rzeczywistość" - podkreślił. "Dzisiaj pokazujemy rzeczywiście, że my w Unii Europejskiej współdecydujemy" - dodał. Zdaniem Sasina, siła Polski nie podoba się europejskiej lewicy i liberałom. "Oni są niezwykle zawiedzeni, że nie udało im się przeforsować swojego kandydata na szefa Komisji Europejskiej, przede wszystkim z powodu sprzeciwu Polski, ale my zmobilizowaliśmy do tego sprzeciwu wiele krajów, nie tylko naszego regionu" - mówił. W efekcie - jak podkreślił Sasin - "zły kandydat dla Unii", jakim był Frans Timmermans, odpadł. W ocenie wicepremiera wybrana na szefową KE Ursula von der Leyen "daje nadzieję na to, że polityka Komisji Europejskiej będzie uwzględniała równość krajów w UE".