Sprzeczka zakończona tragedią miała miejsce w Lyonie podczas pierwszego lockdownu z powodu pancemii COVID-19 w maju 2020 r. Dziennik "Le Parisien" teraz ujawnia szczegóły zbrodni - 41-letni Benjamin C. usłyszał bowiem zarzut zabójstwa. Zaatakował nożem sąsiadkę. Poszło o hałas 21-letnia Romane zaprosiła do siebie grupę znajomych. Świadkowie i inni sąsiedzi zeznali, że hałas, który miał rzekomo dobiegać z mieszkania studentki "był w granicach normy". Dla Benjamina C. okazał się nie do wytrzymania. W pewnym momencie 41-latek zapukał do mieszkania studentki trzymając w ręku nóż. Gdy Romane otworzyła i powiedziała do niego, że zwariował, ten ranił ją w tętnicę udową. Kobieta zaczęła wykrwawiać się na podłodze. W tym czasie znajomym Romane udało się przegonić napastnika i wezwać służby. Mimo szybkiej interwencji pogotowia i przewiezieniu do szpitala, 21-latka zmarła dwa dni po ataku. "Nie wiedział, że zabił"... przez słaby wzrok Policjanci, którzy interweniowali wobec Benjamina C. twierdzą, że mężczyzna zachowywał się chłodno i bez emocji. Twierdził, że jest wyczulony na hałasy przez bardzo słaby wzrok. Niedowidzeniem zasłaniał się również gdy opisywał moment ataku. Miał nie zdawać sobie sprawy, że kogokolwiek zranił. Biegli psycholodzy twierdzą, że w momencie popełnienia zbrodni 41-latek był poczytalny. O przyszłości agresora zadecyduje sąd w Lyonie