- Nie ma czegoś takiego jak status formalnego kandydata EPL, natomiast premier Donald Tusk cieszy się poparciem swojej rodziny politycznej - poinformował PAP Saryusz-Wolski. Wcześniej, po spotkaniu liderów EPL mówił, że "Europejska Partia Ludowa chce obsadzić stanowisko szefa Rady Europejskiej i kandydatem jest premier Tusk". Jako możliwy kandydat chadeków na to stanowisko pojawiał się obok Tuska były szef łotewskiego rządu Valdis Dombrovskis. - Tusk z zadowoleniem przyjął to, że europejska chadecja pokłada w nim nadzieję, ale jak przystało na kandydata jest bardzo wstrzemięźliwy w słowach i wypowiedziach, podobnie jak przewodniczący (Rady Europejskiej) Herman Van Rompuy, który nadal prowadzi rozmowy - dodał Saryusz-Wolski. Zastrzegł, że sprawa obsadzenia fotela przewodniczącego Rady Europejskiej nie jest jeszcze przesądzona, bo polskiego premiera muszą poprzeć również przywódcy państw z rodziny partii socjaldemokratycznych. Według polityka nadal w grze jest kandydatka socjalistów, czyli premier Danii Helle Thorning-Schmidt. Ta jednak powiedziała w sobotę, że nie ubiega się o stanowisko przewodniczącej. W ocenie Saryusz-Wolskiego na jej oświadczenie należy patrzeć tak jak na inne tego typu deklaracje kandydatów, którzy publicznie nigdy nie przyznają się, że są kandydatami. - Dopiero na szczycie sprawy się rozstrzygną - podkreślił Saryusz-Wolski. Sam Tusk, który opuszczał spotkanie EPL wyraźnie uśmiechnięty i zadowolony rzucił do dziennikarzy: "najlepsze jest milczenie". Około godz. 17 w sobotę w Brukseli rozpoczyna się nadzwyczajny szczyt UE, na którym zapaść ma decyzja, kto będzie nowym przewodniczącym Rady Europejskiej oraz nowym szefem unijnej dyplomacji. Faworytką do objęcia funkcji szefa dyplomacji jest minister spraw zagranicznych Włoch Federica Mogherini, choć jednym z oficjalnych kandydatów jest także polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Z Brukseli Krzysztof Strzępka i Agnieszka Szymańska