Oficjalna wersja Pałacu Elizejskiego brzmi: Pierre Sarkozy zasłabł w nocnym klubie w Odessie z powodu zatrucia pokarmowego. Świadkowie twierdzą jednak, że syn prezydenta, który miał tam przygrywać do tańca jako DJ pod pseudonimem Mosey, stracił przytomność, bo się upił. Ojciec wysłał po niego natychmiast prezydencki samolot typu Falcon 50 z personelem medycznym Pałacu Elizejskiego na pokładzie. Nicolas Sarkozy zapewnia, że zapłacił za to z prywatnej kieszeni ponad 7632 euro. Media obliczyły jednak - na postawie cennika francuskiego ministerstwa obrony - że lot kosztował sześć razy więcej. Jeżeli Sarkozy junior będzie nadal balował w odległych krajach, to pogłębi to kryzys finansowy we Francji i eurolandzie - ironizują oburzeni komentatorzy. 25-letni Pierre Sarkozy uważany jest powszechnie za playboya, który spędza czas na prywatnych przyjęciach, w nocnych klubach i na pokazach mody. Zanim rozpoczął karierę DJ-a, był producentem płyt francuskich zespołów rapowych. Już wtedy zresztą wybuchła pierwsza afera wokół jego osoby. Media twierdziły, że ministerstwo kultury przyznało mu - po interwencji ojca - subwencję w wysokości 10 tysięcy euro na lansowanie jednego z raperów. Nadsekwańskie media podkreślają, że Nicolas Sarkozy korzysta ze służbowych samolotów dużo częściej, niż jego poprzednicy. Spędził w ubiegłym roku w powietrzu 1218 godzin, czyli prawie 24 godziny każdego tygodnia. Na letnie wakacje w Cap Negre na południu Francji poleciał na pokładzie samolotu liniowego, by udowodnić rodakom, że jego prywatne podróże nie obciążają budżetu państwa. Media zauważyły jednak, że ta prywatna podróż mimo wszystko obciążyła finanse publiczne, bo za liniowym samolotem leciał pusty prezydencki Falcon. Pałac Elizejski wyjaśnił, że było to konieczne, bo szef państwa zawsze musi mieć do dyspozycji samolot prezydencki, by w razie nagłej potrzeby moc natychmiast wrócić do Paryża.