O reakcjach na ideę, z którą Sarkozy wystąpił w środę na spotkaniu z Radą Przedstawicieli Instytucji Żydowskich we Francji, donoszą w sobotę francuskie media. Pomysł prezydenta skrytykowało wielu nauczycieli, których zdaniem nie wolno obciążać dziesięciolatka tak traumatycznymi przeżyciami jego rówieśników. Także historycy Holokaustu wezwali Sarkozy'ego do wycofania tego - ich zdaniem nietrafnego - pomysłu, a jeden z nich, Jean-Pierre Azema, nie wahał się nazwać go "skandalicznym". Nieoczekiwanie dla prezydenta krytyczne głosy wyszły także z grona dzieci Holokaustu, wśród nich ze strony niezwykle cenionej we Francji Simone Veil. Była przewodnicząca Parlamentu Europejskiego, a w latach wojny więźniarka Auschwitz uznała, że idea jest "niewyobrażalna, niemożliwa do poparcia i niesprawiedliwa". - Nie wolno tego narzucać dziesięciolatkom. Nawet my, byli deportowani, z ogromną trudnością rozmawialiśmy po wojnie z naszymi bliskimi o tych przeżyciach. I dzisiaj jeszcze próbujemy oszczędzić ich naszym dzieciom i wnukom - dodała Veil. Pod wpływem fali krytyki Pałac Elizejski zdaje się modyfikować swoje stanowisko. W sobotę szefowa gabinetu Sarkozy'ego Emmanuelle Mignon stwierdziła, że "prezydent jest otwarty na propozycję powierzenia pamięci o dziecku żydowskim - ofierze Zagłady nie każdemu uczniowi, ale całej klasie szkolnej w tym wieku".