- Celem podróży jest wysłuchanie Irlandczyków - powiedział na konferencji prasowej minister, który będzie towarzyszył prezydentowi w podróży do Dublina. "Intencją nie jest udzielanie lekcji", ani "przekonanie ich do powtórnego głosowania" - dodał. Kouchner zauważył, że Francuzom nie podobałoby się, gdyby zagraniczni przywódcy wypominali im odrzucenie w referendum z 2005 r. konstytucji UE. "Jeśli wówczas ktoś przyjechałby nam mówić, co należy zrobić, nie zostałby dobrze przyjęty, tak więc nie mamy zamiaru tego robić" w Irlandii - powiedział Kouchner. Szef MSZ Francji ocenił też, że w pewnym momencie, choć nie przy okazji tej podróży, konieczny będzie wybór między Traktatem Lizbońskim a regulującym obecnie funkcjonowanie UE Traktatem z Nicei. Przyznał, że nie wie, kiedy nadejdzie czas wyboru. Sarkozy, który w poniedziałek przybędzie do Irlandii z krótką wizytą, powiedział trzy dni temu na zamkniętym posiedzeniu swojej partii UMP, że Irlandczycy powinni głosować po raz drugi nad Traktatem. Jego słowa zostały źle przyjęte w Irlandii.