- Trzeba uszanować głos wyborców, naszym obowiązkiem jest ich słuchać. To właśnie ten kryzysowy głos podwoił się w czasie między poprzednimi wyborami a obecnymi, na ten kryzysowy głos musimy odpowiedzieć - powiedział Sarkozy w Tours w środkowej Francji. W pierwszej turze uważany od początku za faworyta Hollande uzyskał 28,63 proc., a obecny prezydent - 27,18 proc. głosów. Kandydatka Frontu Narodowego Marine Le Pen zdobyła w niedzielę trzecie miejsce z wysokim wynikiem 17,90 proc. Wcześniejszy wyborczy rekord należał do jej ojca i założyciela FN, który w wyborach prezydenckich w 2002 roku zdobył w pierwszej turze 16,86 proc. głosów. - Są wyborcy, których gniew skłonił do takiego a nie innego głosu. Chcę ich wysłuchać - oświadczył Hollande. Na mityngu w Quimper w zachodniej Francji kandydat socjalistów mówił, że zwraca się do "tych, którzy nie wiedząc, ku komu się skierować, dali się porwać złemu wichrowi skrajnego głosu". AFP pisze, że podobne poniedziałkowe deklaracje obu rywali wskazują jasno, że chcą oni przejąć głosy oddane na Le Pen, która - jak się oczekuje - nie wskaże swoim wyborcom, na kogo mają głosować w drugiej turze. O ile w przypadku Sarkozy'ego taki wybór jest naturalny, o tyle w przypadku Hollande'a świadczy o jego determinacji w poszukiwaniu głosów po obu stronach sceny politycznej. W sumie proporcje głosów oddanych w pierwszej turze na szeroko rozumianą lewicę i prawicę są mniej korzystne, niż otoczenie Hollande'a liczyło przed wyborami. Eksperci prognozują, że w drugiej turze Sarkozy może przyciągnąć tylko część wyborców Marine Le Pen, zaś wielu z nich może nie pójść głosować. To zwiększa szanse Hollande'a, który może liczyć na głosy oddane w pierwszej turze na skrajnie lewicowego Jean-Luca Melenchona (11,1 proc.) i kandydatkę Zielonych Evę Joly (2,31 proc.). Oboje wezwali do tego, by "zwalczyć Sarkozy'ego". Sarkozy w poniedziałek ponownie wezwał swego rywala, socjalistę Francois Hollande'a, do przyjęcia zaproszenia do trzech debat telewizyjnych przed drugą turą wyborów 6 maja. - Teraz chodzi o debatę przed Francuzami, projekt kontra projekt, osobowość kontra osobowość, doświadczenie kontra doświadczenie. Francuzi mają prawo wiedzieć, Hollande nie ma prawa uciekać - zaznaczył. Jeszcze w niedzielę Hollande odpowiadał, że chciałby przeprowadzenia tylko jednej debaty, jak to jest we francuskiej tradycji.