- Będę miał okazję pojechać do Polski na początku grudnia i powiem prezydentowi Polski: trzeba dotrzymywać obietnic. Pana obietnica jest taka, że podpisze pan Traktat z Lizbony ratyfikowany przez (polski) parlament - powiedział Sarkozy, odpowiadając na pytania eurodeputowanych. - Na tym polega wiarygodność męża stanu i polityka - podkreślił. Wyraził przekonanie, że jest oczywiste, jak bardzo docenia rolę Polski w Unii Europejskiej, i dlatego "nikt się nie obrazi" za jego słowa. Sarkozy odpowiadał na pytanie eurodeputowanego Bernarda Wojciechowskiego dotyczące sporu o to, kto miał reprezentować Polskę na ubiegłotygodniowym szczycie w Brukseli. Powiedział, że to nie do niego należało rozstrzygnięcie. "Co by to była za Europa, gdybym miał mówić: Pan wejdzie, a pan nie" - pytał retorycznie. - Jest w Polsce prezydent (...), jest premier - to do nich należy porozumienie się jak mężowie stanu. Jesteśmy Europejczykami - powiedział francuski prezydent. Do ostatecznej ratyfikacji Traktatu w Polsce wymagany jest jeszcze podpis prezydenta. Sarkozy na szczycie zapowiedział, że będzie dalej walczył o wejście w życie Traktatu z Lizbony i w tym celu udaje się 6 grudnia do Polski. Na szczycie UE nie przyjęto rozwiązania w sprawie Traktatu z Lizbony, odrzuconego w czerwcu przez Irlandczyków w referendum. Premier Irlandii Brian Cowen poinformował jedynie o powodach odrzucenia Traktatu przez Irlandczyków oraz powołaniu w irlandzkim parlamencie specjalnej podkomisji, która będzie szukać rozwiązania. Zapewnił, że na kolejnym szczycie w grudniu przedstawi partnerom "mapę drogową", czyli to, czy i kiedy Dublin powtórzy referendum. Prezydent Sarkozy zobowiązał natomiast ekspertów Rady UE, by przygotowali specjalny raport na temat skutków wejścia w życie Traktatu z Lizbony dla Irlandii. Tak, by przekonać obywateli tego kraju, że nie grożą im konsekwencje, jakimi straszyli przeciwnicy Traktatu podczas kampanii. Raport także ma być gotowy w grudniu. Poza Irlandią Traktatu z Lizbony nie ratyfikowały jeszcze Szwecja i Czechy, natomiast w Polsce i Niemczech brakuje podpisów prezydentów, by zakończyć proces ratyfikacji.