Zarówno jeden jak i drugi kandydat twierdzili, że na jego wiec, mimo lodowatego wiatru, przyszło 100 tys. ludzi, co według dziennikarzy obecnych na miejscu było oceną przesadzoną. Zgromadzenia zwolenników Sarkozy'ego na Placu Zgody i stronników Hollande'a na promenadzie przed zamkiem w Vincennes stały się kulminacją tygodnia, podczas którego centroprawicowy prezydent ostrzegał, że zwycięstwo socjalisty może wywołać kryzys zaufania na rynkach finansowych. Hollande odpowiadał na to oskarżeniami, że Sarkozy zachęca do spekulacji, służących politycznym celom. Strach i nadzieja "W grę wchodzi przyszłość kraju" - powiedział Sarkozy do zgromadzonych na Placu Zgody. "Tylko jedna rzecz powinna się dziś liczyć. Dokąd chcemy stąd dojść?" - pytał. Zakończył przemówienie apelem: "Francuzi, Francuzki, pomóżcie mi!" Hollande powiedział z kolei w Vincennes, że ma wrażenie, iż Francja znalazła się u progu zmian. "Czuję, jak wielka nadzieja budzi się w głębi naszego kraju. Spokojna, mocna, jasna nadzieja na zmianę na lepsze" - oznajmił. Doradca Hollande'a, Bernard Cazeneuve, uważa, że wiec socjalistów odwoływał się do nadziei, podczas gdy Sarkozy'ego do strachu. Żeby już nie było Sarkozy'ego "Naprawdę chcę, by Francja przeszła na lewą stronę. Chcę, by się to zmieniło, żeby już nie było Sarkozy'ego z tymi prezentami dla uprzywilejowanych, tej jego prezydentury, za której wzrosły nierówności" - powiedziała agencji AFP 30-letnia nauczycielka Marion Le Nestour, uczestniczka wiecu w Vincennes. "Sama wywodzę się z prawicy, głosowałam na Chiraca w 2002 roku, ale prawica ewoluowała fatalnie wraz z Sarkozym w stronę skrajnej prawicy. Trzeba zmian, uczciwszej polityki, dla której priorytetem będą ludzie" - wyjaśniała z kolei 52-letnia Corinne Marchand. "Hollande ewoluował pozytywnie, nabrał prezydenckiej postury (...) Co do gospodarczych kwestii, to obiecuje dużo, a co zrobi, to już co innego" - kontynuuje Marchand. Francji grozi katastrofa W T-shircie z napisem "Młodzi z Sarkozym" i wełnianej czapeczce 42-letni Michele Chambron, który przyszedł na Plac Zgody, powiedział: "Ci, którzy nie głosują na Sarkozy'ego, są w błędzie. Jeśli nie zostanie wybrany, Francji grozi katastrofa i ruina". 38-letnia Gaelle-Marie Le Chapelain także uważa, że wybór Hollande'a pociągnie za sobą dla Francji katastrofę i "totalny chaos". Dodaje, że za sześć miesięcy Francuzi "będą w sytuacji Greków". Programy gospodarcze Podczas gdy program Sarkozy'ego opiera się na obcinaniu wydatków i wdrożeniu środków strukturalnych mających pobudzić konkurencyjność, realizacja programu Hollande'a, opartego na opodatkowaniu i wydatkach, doprowadzić może do późniejszego zrównoważenia budżetu. Sarkozy twierdzi, że ekonomiczne propozycje Hollande'a mogą pogrążyć Francję w podobnych problemach gospodarczych, jakie trapią Grecję czy Hiszpanię. Obietnica socjalistów, by 75-procentowym podatkiem obłożyć dochody powyżej miliona euro, wzburzyła - jak pisze Reuters - liberalnych obserwatorów, nawet jeśli posunięcie to ma wymiar symboliczny i zasiliłoby państwową kasę w ograniczonym stopniu. Hollande wzbudził też dezaprobatę krytyką paktu fiskalnego UE, któremu przypisuje się uspokojenie rynków zaniepokojonych kryzysem zadłużenia w strefie euro. Kandydat socjalistów chciałby renegocjować podpisany już dokument, aby włączyć do niego klauzule dotyczące wzrostu gospodarczego. Z kolei programowi Sarkozy'ego zarzuca się brak głębszych reform strukturalnych. Prezydent zapowiedział jedynie, że chce otworzyć debatę na temat działań Europejskiego Banku Centralnego na rzecz wzrostu gospodarczego w UE. Druga tura rozstrzygnie Sondaże sugerują, że Sarkozy i Hollande bez problemu przejdą do drugiej tury wyborów po głosowaniu wyznaczonym na niedzielę 22 kwietnia. Jednak zdecydowanym faworytem wyborczej dogrywki wyznaczonej na 6 maja pozostaje Hollande, który - według sondaży - ma ją wygrać z przewagą 9-14 punktów procentowych.