Listę przedstawicieli białoruskiego reżimu, którzy nie będą mieli wstępu do UE, otwiera prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka. Są też na niej jego najbliżsi współpracownicy, ministrowie, oficerowie służb bezpieczeństwa, prokuratorzy i sędziowie zamieszani w represjonowanie opozycjonistów; widnieją też nazwiska niektórych członków parlamentu i przewodniczących obwodowych komisji wyborczych. Zakaz nałożony przez UE został określony przez białoruski MSZ jako "krótkowzroczny". - Krótkowzroczne działanie tego typu są w oczywisty sposób nieefektywne i służą tylko do skomplikowania problemów w naszych relacjach, a nie do ich rozwiązywania - oświadczył rzecznik białoruskiego MSZ Andrej Papou. Przyjęta przez szefów dyplomacji krajów Unii Europejskiej lista przedstawicieli białoruskiego reżimu, którzy nie mają wstępu do państw Unii jest odpowiedzią na białoruskie wybory prezydenckie 19 marca, które zdaniem Unii nie były wolne i demokratyczne. Białoruś odrzuca oskarżenia Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, że wybory, które zgodnie z oficjalnymi wynikami wygrał Alaksandr Łukaszenka (83 proc. poparcia), zostały rażąco sfałszowane. Łukaszenka, który w sobotę został zaprzysiężony na trzecią kadencję powiedział, że jego zwycięstwo dowodzi, iż Białorusini nie chcą uczestniczyć w - jak określił - inspirowanych przez Zachód próbach wprowadzania zmian na Białorusi.