Za rezolucją głosowało 12 państw, w tym wszyscy stali członkowie Rady Bezpieczeństwa, z Rosją i Chinami włącznie. Z członków niestałych Liban wstrzymał się od głosu, a Turcja i Brazylia głosowały przeciw. Iran nazwał nowe sankcje "niewłaściwym" krokiem i oświadczył, że będzie nadal wzbogacać uran. Czołowy irański parlamentarzysta zapowiedział zrewidowanie poziomu współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (MAEA). Prezydent Barack Obama pochwalił natomiast sankcje jako sukces USA i wyraz jedności społeczności międzynarodowej. Zapewnił, że zostaną one wprowadzone w życie. W rezolucji Rada zabrania sprzedaży Iranowi ośmiu rodzajów broni konwencjonalnej, w tym rakiet balistycznych i helikopterów ofensywnych. Rezolucja wzywa kraje członkowskie ONZ do zatrzymywania i kontrolowania statków na morzach w celu przechwycenia transportów broni do Iranu. Przewiduje także zamrożenie aktywów kilkunastu firm irańskich, głównie powiązanych z osławionym Korpusem Strażników Rewolucji. Korpus zarządza też częścią gospodarki kraju, w tym przemysłem atomowym. Rzecznik irańskiego MSZ Ramin Mehmanparast ocenił, że "rezolucja jest niewłaściwym krokiem". - Nie jest to ani konstruktywne, ani skuteczne w rozwiązywaniu sytuacji. Uważamy, że dodatkowo skomplikuje ona (rezolucja) sytuację - oznajmił. Ambasador Iranu przy MAEA Ali Asghar Soltanieh zastrzegł natomiast, że mimo sankcji Iran nie wstrzyma operacji wzbogacania uranu. - Nic się nie zmieni. Będziemy kontynuowali czynność wzbogacania bez żadnych przerw - powiedział. Wpływowy irański parlamentarzysta Aleddin Borudżerdi zapowiedział zaś, że irański "parlament zrewiduje poziom współpracy Iranu z agencją (MAEA)". Obama podkreślił, że "rezolucja ta nakłada najsurowsze sankcje, z jakimi kiedykolwiek spotkał się rząd irański. Stanowią one nieomylne przesłanie, że społeczność międzynarodowa jest zdecydowana powstrzymać proces powiększania się arsenałów atomowych". - Sankcje wyrażają jednolity pogląd społeczności międzynarodowej, że nuklearny wyścig zbrojeń na Bliskim Wschodzie nie leży w niczyim interesie. I że kraje muszą być rozliczane za sprzeciwianie się światowemu systemowi nieproliferacji broni - oświadczył. Dodał też, że USA "zadbają, by sankcje zostały energicznie wprowadzone w życie". Jednocześnie zaznaczył, że Waszyngton "respektuje prawo Iranu, jak wszystkich krajów, do dostępu do energii atomowej w celach pokojowych". Wielu dyplomatów uważa jednak, że sankcje są raczej "bezzębne", bo zostały rozmyte w stosunku do pierwotnego projektu. Część zapisów rezolucji nie jest prawnie wiążąca - mówi jedynie, że kraje członkowskie "wzywa się" lub "prosi" o określone kroki, ale ich nie wymaga. Język rezolucji został "rozcieńczony" pod naciskiem Rosji i Chin. Dotyczy to m.in. fragmentów mówiących o sankcjach finansowych - USA nalegały początkowo, by zamrozić aktywa irańskie w bankach międzynarodowych, tak aby sparaliżować możliwości zakupu przez Teheran broni, technologii wojskowej i części zamiennych. Administracja prezydenta Baracka Obamy stara się jednak przedstawić sankcje jako ważny sukces w dążeniu do międzynarodowej izolacji reżimu irańskiego. - To silna rezolucja, która nakłada znaczące sankcje na Iran i będzie miała naprawdę ważne oddziaływanie. Oczekujemy jej pełnego i skutecznego wprowadzenia w życie - powiedziała ambasador USA przy ONZ Susan Rice. Poprzednie rundy sankcji ONZ - trzy od 2006 roku - nie odniosły praktycznie żadnego skutku. Iran nie zaprzestał procesu wzbogacania uranu - paliwa do produkcji broni jądrowej.