Jak informuje "Dziennik", "gdy cała administracja waszyngtońska rozjeżdża się po kraju, Condi jako jeden z nielicznych pracowników Białego Domu zostaje w pracy". Okazuje się, że okres świąt to najlepszy czas w roku żeby spokojnie porozmawiać z amerykańską sekretarz stanu. Wiedzą o tym waszyngtońscy dziennikarze, którzy co chwila próbują namówić Rice na rozmowę o jej życiu osobistym. Powszechnie wiadomo, że nie ma ona życiowego partnera, a jedynymi bliskimi osobami są dla niej wuj i ciotka żyjący w Alabamie. Święta spędzi tak jak od kilku lat - przejrzy prasę i tajne raporty, skontaktuje się z prezydentem, a na koniec posłucha ulubionego Brahmsa i Mozarta - czytamy w "Dzienniku". Zobacz nasz świąteczny raport: "Hej kolęda, kolęda..."