Około godziny 15.50 w Eindhoven, na południu kraju, wylądował holenderski samolot transportowy Hercules C130, na którego pokładzie znajdowało się 16 trumien. Kilka minut później z Charkowa na Ukrainie przyleciał australijski Globemaster C-17 z 24 trumnami z ciałami ofiar katastrofy. Na ich cześć wybrzmiał capstrzyk "Last Post", a zgromadzeni na lotnisku - wśród nich król Holandii Wilhelm Aleksander i królowa Maxima, premier Mark Rutte i przedstawiciele krajów, z których pochodziły ofiary - oddali hołd zmarłym minutą ciszy. Flagi państw, których obywatele zginęli w katastrofie, opuszczono do połowy masztów. W chwili lądowania samolotów w kościołach w Holandii zabrzmiały dzwony. Na ceremonię zaproszono również rodziny ofiar - choć ich członkowie nie wiedzieli, czy to właśnie szczątki ich bliskich dotarły w środę do Holandii. Zwłoki będą dopiero identyfikowane. Żołnierze w galowych mundurach wynosili z obu samolotów trumny - jedna po drugiej. Dla każdej przeznaczono karawan pogrzebowy. Następnie kolumny w eskorcie policji wyruszyły do bazy wojskowej w Hilversum, gdzie ciała zostaną poddane identyfikacji. Na trasie przejazdu trumien ustawiały się grupy ludzi - mieszkańców Eindhoven i przyjezdnych - którzy również chcieli oddać cześć zmarłym. Brama wjazdowa do bazy lotnictwa wojskowego, a także fragmenty ogrodzenia zostały udekorowane kwiatami. Holenderskim władzom bardzo zależało na godnym przyjęciu ciał ofiar tragedii. Obrazy z miejsca katastrofy na wschodzie Ukrainy, pokazujące szczątki przenoszone w plastikowych workach do wagonów chłodniczych, czy doniesienia o okradaniu ciał wywołały oburzenie nie tylko w Holandii, skąd pochodziły 193 spośród 298 ofiar katastrofy. Środa jest dniem żałoby narodowej w Holandii - pierwszym od ponad pół wieku. Po raz ostatni mieszkańcy tego kraju przeżywali żałobę narodową w 1962 r. po śmierci królowej Wilhelminy.