Jedna z maszyn - Airbus A380 - wystartowała z Los Angeles i musiała lądować awaryjnie w Salt Lake City w stanie Utah. Mniej więcej w tym samym czasie startujący z Waszyngtonu Boeing 777 został przekierowany na lotnisko w kanadyjskim mieście Halifax. Lądowania przebiegły bez problemów. Pasażerów i załogi bezpiecznie przetransportowano do terminali. Air France w komunikacie podała, że decyzję o lądowaniu obu samolotów podjęto w "ramach środków ostrożności". "Lokalne władze są w trakcie przeprowadzania kompleksowych kontroli samolotów, pasażerów i ich bagaży" - poinformowano. Wszczęto śledztwo mające na celu zidentyfikowanie "źródła telefonicznych zgłoszeń". Rzeczniczka lotniska w Salt Lake City poinformowała, że śledztwo w sprawie samolotu, który tam lądował, przejęło FBI. W Halifaksie śledztwem kieruje Kanadyjska Królewska Policja Konna. Według lokalnych mediów w Salt Lake City, powołujących się na przedstawicieli tamtejszego lotniska, na pokładzie maszyny znajdowało się 497 pasażerów i członków załogi. Lotnisko w Halifaksie poinformowało natomiast, że samolotem, który tam lądował, podróżowało 262 pasażerów i członków załogi. Do awaryjnego lądowania samolotów francuskich linii doszło kilka dni po piątkowych zamachach w Paryżu, w których życie straciło 129 osób. We wtorek rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) przyznała oficjalnie, że katastrofa rosyjskiego samolotu pasażerskiego na Synaju 31 października była rezultatem "aktu terroru". Do odpowiedzialności za oba te czyny przyznało się Państwo Islamskie.