Do Polski przyleciało 25 uczestników wypadku, wraz z opiekunami medycznymi. W autokarze przebywało natomiast 43 pasażerów. Wiadomo, że w szpitalach jest siedem osób rannych. Stan dwóch z nich określany jest jako ciężki. Ofiarą śmiertelną wypadku jest natomiast najprawdopodobniej nauczycielka. Niemiecka policja poinformowała jedynie, że osoba zmarła na miejscu to kobieta.Kilka godzin po wypadku minister spraw zagranicznych <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-radoslaw-sikorski,gsbi,2616" title="Radosław Sikorski" target="_blank">Radosław Sikorski</a> napisał na Twitterze, że rząd zapłaci za transport rannych do kraju. "Na wniosek ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza MSZ zapłaci za powrót do kraju drogą lotniczą dzieci, które zostały poszkodowane w wypadku" - poinformował szef MSZ. Już wcześniej wykluczono transport uczestników wypadku do Polski autokarem. - Dzieci były już podenerwowane, tu jest gorąco, część dzieci zarzekło się, że absolutnie nie wsiądzie już do autokaru, bo mają traumę. Także lekarze byli absolutnie jednomyślni, że powrót autokarowy tylko pogarsza całą sytuację - powiedziała nam konsul generalna RP w Monachium Justyna Lewańska. Jak dodała, wojewoda zapewnił natomiast autokar, który zawiezie dzieci z lotniska do domów. Autokarem jechali nie tylko gimnazjaliści Wcześniej właściciel organizującego wyjazd wałbrzyskiego biura podróży Juventur Travel Włodzimierz Perliceusz potwierdził, że na wycieczkę oprócz uczniów gimnazjum z Lwówka Śląskiego jechało także pięciu innych dorosłych turystów, którzy wykupili wczasy we Francji.Jak dodał Perliceusz, autokar został wynajęty z firmy Lider Świdnica. Był sprawdzany tuż przed samym wyjazdem. - Byłem w Lwówku Śląskim w trakcie odjazdu, policjanci sprawdzili ten pojazd i nie zgłaszali uwag. Sprawdzono dokumenty, trzeźwość kierowców i stan pojazdu. Na pewno ma ważne badania techniczne. To był solidny niemiecki autokar marki Setra - powiedział Perliceusz. Kierowcy zdecydowali, że przed ruszeniem w trasę wymienią jednak poduszkę powietrzną na jednym z amortyzatorów. Wymiany dokonano w zakładzie naprawczym w Jeleniej Górze i po godzinie autor odjechał. To była inicjatywa kierowców, policjanci nie sugerowali tej naprawy - dodał Perliceusz. Reporter RMF FM ustalił natomiast, że autokar pod koniec maja był kontrolowany przez ITD. W ciągu ostatnich 3 lat autokary tego przewoźnika były sprawdzane 15 razy i nigdy nie było żadnych zastrzeżeń. Cztery razy były uwagi, ale chodziło tylko o brak legalizacji tachografu i brak badań psychotechnicznych kierowców. Do Francji jechały 43 osoby Do wypadku doszło o godz. 4:15 w sobotę na autostradzie A9 koło Ingolstadt. Jak wyjaśnił rzecznik policji w Ingolstadt Peter Griesser, polski autokar wyprzedzał jadącą przed nim ciężarówkę, a następnie gwałtownie skręcił na prawy pas jezdni. W wypadku nie brały udziału inne pojazdy. W autokarze było 43 pasażerów. Dwaj kierowcy zostali przesłuchani. Na miejscu w pobliskim Manching utworzono sztab antykryzysowy. To samo zrobiono także w Urzędzie Miejskim w Lwówku Śląskim. Informacje są udzielane pod numerem tel. 756477899.