Policja wciąż nie zna przyczyn wypadku. Z relacji świadków wynika, że chwilę przed uderzeniem, samolot zmienił tor lotu i wyrażnie przyspieszył. - Leciał bardzo szybko. Powiedziałem do swojego kolegi: "Zaraz się rozbije" i po chwili tak właśnie się stało - relacjonował Jonathan Jeon, pracownik sąsiadującego z miejscem wypadku biurowca VanCity Tower. Kadłub samolotu utkwił w budynku, tworząc szeroką na pięć metrów dziurę. Dwóch rannych mężczyzn trafiło do szpitala. Reszta lakatorów została ewakuowana w obawie przez pożarem, który mogłoby wywołać wyciekające z wraku paliwo. Powrócą oni do swych mieszkań dopiero wtedy, gdy inżynierowie potwierdzą, że struktura wieżowca nie została naruszona.