- W samolocie był terrorysta i wiadomo o tym daleko poza granicami Białorusi - powiedział w środę Łukaszenka. - Za przestępstwa odpowie każdy. To kwestia czasu. Oni chcieli nas zabić. Ile by nas tu setek tysięcy zginęło, jeśli nie dalibyśmy odporu - mówił Łukaszenka, odnosząc się zapewne do ubiegłorocznych protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów. - Niezależnie od tego, czy bomba była, czy nie, ale gdyby zameldowali, że na pokładzie jest terrorysta, natychmiast wydałbym rozkaz posadzenia samolotu - powiedział. "Informacja o bombach z polskich adresów IP" Reakcję Zachodu na incydent z Ryanair Łukaszenka nazwał "zaplanowaną prowokacją". Jego zdaniem kraje zachodnie podejrzanie szybko zareagowały, wydając podobne do siebie oświadczenia. - Jak mieliśmy postąpić, kiedy płynął potok informacji o bombach z polskich adresów IP? - zapytał w środę Alaksandr Łukaszenka z trybuny parlamentu. Chwilę potem dodał, że "informacja o bombie przyszła ze Szwajcarii". Według Łukaszenki "informacja o zmuszeniu do lądowania przez myśliwiec, to absolutne kłamstwo". Jak powiedział, "zadanie myśliwca, to zabezpieczenie łączności i sprowadzenie samolotu do lądowania w przypadku sytuacji krytycznej". Łukaszenka utrzymywał, że inne lotniska "nie przyjęły samolotu". Twierdził również, że maszyna przelatywała nad białoruską elektrownią atomową. "A jeśliby nagle systemy bezpieczeństwa przeszły w stan pełnej gotowości bojowej?" - zapytał. Usytuowana 50 km od stolicy Litwy, Wilna, elektrownia jądrowa w Ostrowcu dysponuje systemem obrony przeciwlotniczej. Łukaszenka występuje w środę na pilnie zwołanym spotkaniu z przedstawicielami parlamentu i władz. Spotkanie nie jest transmitowane na żywo, a cytaty pochodzą z mediów państwowych. Czytaj także: Rodzice Pratasiewicza błagają o pomoc. "Oni go zabiją" Polskie MSZ reaguje na słowa Łukaszenki - Nikt odpowiedzialny nie powinien poważnie traktować wypowiedzi Alaksandra Łukaszenki. To kolejna fałszywa informacja, którą próbuje wprowadzić opinię publiczną w błąd po to, żeby usprawiedliwić swoje działania - tak słowa białoruskiego prezydenta skomentował wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. - Przede wszystkim należy cały czas przypominać, że w więzieniach białoruskich przetrzymywani są bezprawnie ludzie opozycji białoruskiej i polscy działacze na Białorusi. Dopóki nie zostaną uwolnieni trzeba kontynuować presję międzynarodową na Białoruś. Cieszę się, że na wniosek premiera Morawieckiego Unia Europejska bardzo zdecydowanie zareagowała na wydarzenia z niedzieli - podkreślił wiceszef resortu dyplomacji.